Swego czasu łotewscy cykliści znaleźli ciekawy sposób na spędzenie Międzynarodowego Dnia Bez Samochodu. Wsiadając na rowery założyli na siebie plastikowe stelaże, kształtem przypominające samochód. Przejeżdżając tak prze ulicę chcieli pokazać jak dużo miejsca zajmują samochody.
Porównanie było spektakularne, ale oczywiste. Sieć pełna jest zdjęć pokazujących jak wyglądają proporcje zajęcia jezdni wedle użytego środka transportu. A jednak kiedy sprawę zbadać tak na serio, porównania nie wychodzą tak dobrze na korzyść rowerzystów. Jeśli chodzi o efektywność komunikacji, ich największą słabością jest kiepskie przyspieszenie. Przy ruszaniu spod świateł klasyczny transport publiczny mocno je dystansuje.
Za rzetelne porównanie obłożenia ulic przez różne środki transportu wzięła się PTV Group, niemiecka firma doradzająca w zakresie transportu. W komputerowej symulacji, poza rowerzystami i kierowcami samochodów osobowych wzięli udział piesi, ale także autobusy i tramwaje. W drogę wyruszyła grupa 200 osób.
W wariancie, gdy w każdym autobusie umieszczonych zostało 20 osób, a w tramwaju 40 pasażerów wynik prędkości startu wyniósł około pół minuty dla publicznego transportu. Rowery ruszały niemal dwie minuty. Samochody, rzecz jasna, zostały daleko w tyle (4 minuty), a bardzo dobrze poradzili sobie piesi (38 sekund).
To podejście zakładało dość ekstensywne wykorzystanie środków transportu. Kolejka autobusów i tramwajów była dłuższa niż rowerzystów. W drugim podejściu analitycy z PTV poszli w drugą skrajność: te same 200 osób zamknęli w jednym długim tramwaju i czterech autobusach (założyli też, że każdy samochód osobowy da się wypełnić pięcioma pasażerami). To publicznemu transportowi dało nadzwyczajną przewagę i wynik: odpowiednio 9 i 14 sekund.
Na koniec PTV wykonał inne porównanie: ile każdemu trzeba drogi, aby osiągnąć ten sam wynik. Autobusy i tramwaje radzące sobie w pół minuty były punktem odniesienia. Dostały pojedynczy pas. Niewiele więcej drogi potrzebowali piesi. Dla rowerzystów trzeba było jednak zrobić już drogę pięć razy szerszą.
Rzecz jasna, można uznać, że to dość naciągana symulacja, bo pokazuje tylko moment startu. Rower nie ma dobrego przyspieszenia, ale kiedy się rozpędzi nie jest wiele wolniejszy niż pojazdy na ulicach.
Badanie PTV zwraca jednak uwagę na istotną rzecz jaką jest konieczność ciągłego zatrzymywania się i startowania z kolejnych świateł. Wraz z przybywającą liczbą cyklistów korki na rowerowych drogach będą się robić jeszcze większe. Dlatego w najbliższych dekadach tak ważne będzie tworzenie wydzielonych z ulicznego obiegu velostrad, czyli rowerowych dróg szybkiego ruchu, do których szykują się już wielkie miasta, takie jak Paryż, Londyn czy Chicago.
/Fot: vk//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
A czy brano pod uwagę rowery elektryczne?
Nie, tylko mechaniczne.
Naprawdę eureka – rowery i auta -spowalnia konieczność ciągłego zatrzymywania się i startowania z kolejnych świateł. „Dlatego w najbliższych dekadach tak ważne będzie tworzenie wydzielonych z ulicznego obiegu velostrad, czyli rowerowych dróg szybkiego ruchu” jesli rowerów będzie tak dużo -to zamieńmy miejscami pasy dla aut z pasami dla rowerów.