Słynny pisarz książek science fiction, Arthur C. Clarke, stwierdził kiedyś, że zaawansowana i trudna do pojęcia technologia jest postrzegana przez ludzi jak magia. I tak chyba ma się rzecz z Halo Sport, tylko z pozoru zwykłymi słuchawkami do biegania. W rzeczywistości to urządzenie, które stymuluje mózg do większego wysiłku i osiągania lepszej sprawności fizycznej.
Urządzenie opracowane przez naukowców ze Stanford, specjalistę od neuronauki Daniela Chao oraz inżyniera biomedycznego Bretta Wingeiera. Przez 10 lat pracowali nad rozrusznikami mózgu (stosowanymi np. w chorobie Parkinsona), aby ostatecznie przerzucić się na mniej inwazyjne metody stymulowania ludzkiego umysłu. Halo Neuroscience założyli w 2013 roku i opracowali słuchawki Halo Sport.
Poza głośnikami mają elektrody, które stymulują znajdującą się w płacie czołowym mózgu korę ruchową, odpowiedzialną za planowanie i wykonywanie ruchów ciała. Jak wyjaśniają sami twórcy urządzenia, pobudzone neurony wysyłają silniejszy sygnał do mięśni, które przez to pracują wydajniej przy każdym ruchu.
Brzmi jak opowieść z filmu science fiction, ale urządzeniem zainteresowały się najpoważniejsze instytucje, z armią na czele. Testujący Halo Sport piloci z Air Force mogli sobie pozwolić na skrócenie o połowę treningów. Słuchawki nie mniej ciekawie wyglądają z punktu widzenia sportowców. Dzięki nim skoczkowie z amerykańskiej reprezentacji olimpijskiej mogą się poszczycić 31 proc. wzrostem siły wybicia przy wyjściu z progu. Po Halo Sport sięgają dziś także lekkoatleci (trenując swoich podopiecznych używa ich m.in. Michael Johnson), futboliści, koszykarze z NBA i bejsboliści z MLB.
Taka reklama nie umknęła uwadze zwykłym zjadaczom chleba. Słuchawki nie są tanie – kosztują 750 dol. – a jednak pierwsza partia towaru, jaka pojawiła się w lutym zniknęła z półek w ciągu tygodnia.
PRZECZYTAJ TAKŻE: