/Fot: KokiriLan//
Jedzenie smażonych larw faktycznie może być nie przyjemne – to takie bąbelki z ropą zalatujące spaloną skórą. Ale grillowane pająki, skorpiony czy szarańcze to już jednak coś zupełnie innego. Można je chrupać jak chipsy. Tyle tylko, żeby nie wiedzieć co naprawdę się je. Takim właśnie oszukaniem zmysłów zajęła się Kokiri Lab.
Zespół naukowców z Los Angeles zainspirował się całkiem leciwym już filmem Kapitan Hook z 1991 roku. W jednej ze scen Piotruś Pan ze swoimi zagubionymi chłopcami siadają do wymyślonego obiadu, którym się nie tylko najadają ale także obrzucają. “Jesienią zeszłego roku siedzieliśmy sobie i żartowaliśmy, aby odtworzyć tamtą historię. Kilka dni później obserowawełem jak mój ojczym, który jest diabetykiem siada bez entuzjazmu do posiłku, który sobie przygotował. Pomyślałem więc czy nie dałoby się zorganizować uczty jak z Piotrusia Pana, jedząc całkiem co innego”, opowiada jeden z twórców projektu Nourished. Osią pomysłu jest zastosowanie hełmu wirtualnej rzeczywistości, czujnków wykrywających jedzenie, czujników ruchu oraz dyfuzora aromatów. Całość brzmi trochę jak w wynalazku rodem z komiksu o Tytusie, Romku i Atomku. W rzeczywistości jest to zestaw elementów, który pozwala oszukać umysł. Stworzyć iluzję, że człowiek je to co widzi w wirtualnym hełmie. A jak przekonują twórcy projektu, podrobić da się wiele różnych dań
Więcej nawet, można wymyślić sobie otoczenie w którym się je. A to już przypomina nieco scenę z filmu Matrix, gdzie jeden z rebeliantów snuł plan zdradzenia swoich przyjaciół siedząc w eleganckiej restauracji. Zajadał się krwistym stekiem mimo pełnej świadomości, że to wszystko iluzja stworzona przez komputery. Takie rozwiązanie nie tylko ułatwi przełknięcie diety, czy nawet wykorzystanie tanich w hodowli białek tkwiących w świecie owadów – dla wielu to właśnie przyszłość jedzenia w przeludnionym świecie. Ekipa Kokiri Lab do karmienia ludzi chce wykorzystać drukarki 3D, na których tworzony byłby dowolnie odżywczy posiłek.