Skip to main content

Hałaśliwa antykoncepcja

W miastach robi się coraz głośniej. Wszystko przez tzw. antropogeniczne dźwięki, czyli te produkowane przez człowieka. Większość stanowi hałas uliczny, który operuje w dolnych rejestrach. Jest jednak uzupełniany przez dźwięki wyższych częstotliwości, które wytwarzają nie tylko klaksony i syreny, ale też urządzenia wykorzystywane do robót budowlanych.

Dla ludzi to nie najlepsza wiadomość. Badacze z George Mason University odnotowali, że np. w San Francisco w ciągu ostatnich czterdziestu lat średni poziom hałasu wzrósł o 6 decybeli. Zaznaczają przy tym, że z punktu widzenia człowieka, jeśli dźwięk rośnie o 10 decybeli, wydaje się dwa razy głośniejszy.

Jeszcze gorzej jest jednak z miejskimi ptakami. Coraz głośniejsze miasta zagłuszają ich trele. To nie tylko zagrożenie dla ich terytorialności, ale także dzietności. Miejskie ptaki, w tym wróble, aby przywabić partnerkę, muszą przebić się przez hałas ulicy. Jak każdy w mieście, dostosowują się do nowych warunków. Dlatego śpiewają na wyższych częstotliwościach, co sprawia, że ich śpiew jest głośniejszy. Częstotliwość fali nie idzie jednak zwykle w parze z jej długością, dlatego spada zasięg dźwięku (tak jak jest z częstotliwościami UMTS w telefonii komórkowej). Statystycznie rzecz biorąc, śpiew trafia więc do mniejszej liczby słuchaczek, co zmniejsza szansę na zwabienie którejś z nich.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

MIASTO NOWĄ ARKĄ NOEGO PORT LOTNICZY DLA ZWIERZĄT ZBIÓR OWOCÓW W MIEJSKIM PARKU