W północno-wschodnim Londynie na tory ruszył pociąg elektryczny, nie zasilany jednak z kolejowej trakcji, ale z baterii. W obliczu takich projektów jak niemiecki eHighway, gdzie linie rozciąga się nad drogami, wydaje się to wyprawa pod prąd zmian. A jednak stworzenie pociągu elektrycznego, który całkowicie zastąpi lokomotywy spalinowe ma być przełomem w kolejnictwie.
Przede wszystkich ogromną zaletą tej lokomotywy jest jej hybrydowa natura. Baterie (litowo-fosfatowe oraz sodowo-niklowe) w jakie wyposażono pociąga zaprojektowany przez Bombardiera, nie są jego jedynym źródłem zasilania. Skład posiada także zwykły pantograf. Jest to operacyjna konieczność. Na bateriach pociąg jest w stanie jechać około godziny, a kolejne dwie godziny musi je ładować właśnie z sieci trakcyjnej (średnia prędkość brytyjskich kolei to ok. 65 mil/h).
Elastyczność zasilania, a właściwie jego autonomia dotychczas była przewagą lokomotyw spalinowych. Przede wszystkim, pod względem elektryfikacji, europejskiej sieci kolejowej nikt nie zintegrował i większość ma różne zasilanie. Aby puścić jeden pociąg bez zmiany napędu na granicy zaczęto robić lokomotywy wielosysytemowe, np. takie co przejadą z Warszawy do Roterdamu, przez Polskę, Niemcy i Holandię. Wypad za granicę to jednak nie najważniejsze zastosowanie. Hybrydowe pociągi mogą dojechać wszędzie tam gdzie kończy się trakcja, a takich dziur w każdej sieci jest sporo. Co więcej taki pociąg znacznie ułatwia dostawianie nowych, dodatkowych bocznic kolejowych dowożących pasażerów do całkiem nowych miejsc na miejskiej i podmiejskiej mapie: lotnisk, centrów handlowych czy osiedli. Z takim pociągiem odpada koszt pociągnięcia trakcji, co kosztuje ok 1 mln zł za każdy kilometr. Anglicy nie poinformowali jak drogie jest wstawienie baterii, jeśli się jednak opłaci taka hybrydowa technologia może upowszechnić się w wielu modelach pociągów średniodystansowych. Na razie wiadomo jedynie, że wprowadzenie nowych składów nie tylko obniży emisję CO2 lokomotyw spalinowych, ale także przyczyni się do 20 proc. redukcji kosztów utrzymania sieci kolejowej do której zobowiązały się brytyjskie koleje.