Skip to main content

Pierwszych swoich pasażerów londyńskie metro przewiozło na dwa tygodnie przed wybuchem Powstania Styczniowego w Polsce, w 1863 roku. Własne doświadczenie wskazuje na to, że ponad 150 lat historii może obfitować w wiele zakrętów i zwrotów akcji. Tak też jest z londyńską podziemną kolejką, której dzieje są tak długie, że wielokrotnie zdążyło już zmienić swoje plany dojazdowe. Linie się zmieniają wraz ze zmianami miasta, a pod nim gromadzi się coraz więcej opuszczonych stacji i tuneli.

Tę okazję postanowiło wykorzystać biuro projektowe Gensler, które zaproponowało przekształcenie nieczynnych linii w trasy rowerowe i galerie dla pieszych. Punktem wyjście dla pomysłu, który został nagrodzony na London Planning Awards, jest chęć zmniejszenia ilości rowerzystów na coraz bardziej zatłoczonych ulicach i zwiększenie dla nich przepustowości tras w obrębie centrum. Dogodne warunki jazdy w dobrze wentylowanych tunelach gdzie nie ma ryzyka zderzenia z samochodem przysporzą nowych chętnych do jazdy na rowerze. Tym bardziej, że po dawnych trasach metra nie muszą się poruszać własnymi pojazdami – na każdej stacji będą działać miejskie systemy wypożyczania rowerów.
Innowacyjny ma być też system zasilania. Same stacje mają być przebudowane na galerie handlowe i ciągi dla pieszych, którzy także będą używać dawnej sieci do podziemnych wędrówek bez obawy, że złapie ich londyński deszcz. Podłoga zostanie wyłożona specjalną nawierzchnią, dzięki której energia kinetyczna spacerujących londyńczyków zostanie wychwycona i użyta do zasilania oświetlenia w całej podziemnej sieci.

Są już wytypowane miejsca, gdzie można by rozpocząć cały projekt. Pierwszy to odcinek od Holborn wzdłuż Kingsway aż do Tamizy przy King’s College. Drugi ciągnąłby stąd wzdłuż rzeki, aż do Green Park w połowie Piccadilly str.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje