Mieszkaniec miasta wnosi pięciokrotnie więcej w rozwój gospodarki niż przeciętny mieszkaniec wsi. Przynajmniej tak wynika ze statystyki. Dlatego urbanizacja jakiś czas temu została uznana za najprostszą przepustkę do dobrobytu. Wystarczyłoby, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat rolnicy staliby się mieszczuchami, to PKB świata podwoiło by się w dwa lata. Tyle mówi teoria. Niestety patrząc realnie na proces migracji mieszkańców wsi do miast widać, że ten proces wcale się nie przekłada w tak geometryczny sposób na wzrost wspólnego dobrobytu. Problem polega na tym, że dziś najszybciej rosnącymi metropoliami nie są najbogatsze miasta świta – Nowy Jork, Londyn, Tokio – ale stolice Nigerii, Indii, czy Filipin. W ciągu dekady żadne z 10 największych miast świata nie będzie już leżało w krajach Zachodnich. Wielkie miasta stały się przedmiotem powszechnej fascynacji. Tyle że często jedyną wyróżniająca je cechą jest nieustający rozwój, a z tyłu za nim jest stan nieustającego kryzysu, brak najbardziej podstawowej infrastruktury i mieszkańcy żyjący na granicy ubóstwa. A wraz z napływem nowych i coraz uboższych mieszkańców, miasta uciekają się do coraz bardziej przebiegłych sposobów na zamykanie oczu na gentryfikację mieszkańców. Po prostu tym, którzy przeciążają system, odmawia się dostępu do infrastruktury uznając, że oficjalnie nie istnieją.
Tak dzieje się nie tylko w favelach w Rio. Dotyczy to także pochodzących z byłych radzieckich republik azjatyckich imigrantów w Moskwie. W Chinach robi się to oficjalnie, po prostu uznając, że prawa mieszkańców przysługują tylko tym, którzy w miastach się urodzili. Stosuje się regulacje podobne do tych z komunistycznej Polski. W efekcie nowi mieszkańcy, którzy mają stanowić o potędze nowych metropolii, stają się obywatelami drugiej kategorii, omijanymi w oficjalnych statystykach i pozbawionymi jakichkolwiek praw politycznych. Przypominają trochę ekonomicznych emigrantów zasilających XIX wieczny Londyn, stając się nowymi kosmoproletariuszami. Nie należy zapominać, że dzieci tamtych robotników zburzyły potem system i wywróciły geopolitykę świata. Pytanie jest, gdzie zaprowadzi nas fala miejskich migrantów z trzeciego świata. Jedno jest pewne, że wielkie miasta przestały być tylko wizytówką cywilizacji zachodniej i stają się własnością „trzeciego świata”.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
NOWA GIGA STOLICA CHIN ROZWIĄZANIEM NA SMOG I PRZELUDNIENIE W PEKINIE | BATTERSEA: NAJWIĘKSZY MIEJSKI PROJEKT ŚWIATA | NOWE WTC PNIE SIĘ KU NIEBU JAK ULICZKA OBSADZONA KAMIENICAMI |