/Fot:Steve Parker//
Nocny Burmistrz to najnowsza funkcja jaka pojawiła się w europejskich samorządach. Wszystko zaczęło się niespełna dwa lata temu w Amsterdamie, gdzie władze doszły do wniosku, że potrzebują kogoś, kto zająłby się organizacją nocnego życia miasta. I tak wybór padł na Mirika Milana, byłego promotora klubów. W ślad za Holendrami poszedł zresztą Paryż, Zurich i Toulousa, a Londyn i Berlin pracują nad własnym burmistrzem na drugą zmianę.
Założeniem jakie stanęło u podstaw stworzenia tego typu funkcji było uznanie, że życie nocne miasta to też życie i nie ma co go spychać na margines, traktując jak zło konieczne. W Holandii np. po godzinie 21.30 właściwie nie ma szans na zamówienie przyzwoitego jedzenia – nocni imprezowicze są skazani na frytki. Z drugiej strony obecni urzędnicy nie specjalnie czuli się kompetentni w zarządzania, życiem nocnym. Stąd całkiem nowa, wyspecjalizowana funkcja. W Amsterdamie działa ona właściwie jako ciało doradcze, organizacja typu NGO, a sam Mirik Milan został wybrany w głosowaniu elektronicznym, przez mieszkańców, uczestników imprez muzycznych oraz jury ekspertów.
Jego zadaniem jest raczej podsuwanie dobrych pomysłów na to jak lepiej animować i organizować życie nocne. Siłą Nocnego Burmistrza jest to, że do klubowiczów podchodzi bez uprzedzeń. Działa znacznie bardziej racjonalnie niż postąpiłaby większość burmistrzów. Pokazał to chociażby zaskakujący pomysł Milana w sprawie godzin funkcjonowania klubów nocnych. To stały punkt konfliktu z mieszkańcami, którzy chcieliby aby działały jak najkrócej – bo w środku nocy, koło 4 – 5 rano budzą ich hałasy ludzi wylewających się z imprezowych lokali. Milan zrobił coś całkiem przeciwnego. W ramach pilotażu dziesięciu klubom pozwolił działać 24 godziny na dobę. I od razu zrobiło się spokojniej. Jedną decyzją zlikwidował bowiem godzinę szczytu – zamknięcia klubu kiedy wszyscy na raz wychodzą na ulicę i powodują ogromny hałas. Teraz ten strumień ludzi rozłożony jest na pięć godzin, od 3 do 8 i znacznie mniej przeszkadza mieszkańcom.
Milan wprowadził też miękkie metody tonowania nastrojów na ulicach. Gdy ktoś zawiany zachowuje się zbyt głośno interwencja policji może doprowadzić do eskalacji awantury. Nocny Burmistrz wprowadził więc na ulicę “tajniaków”. Ludzi wyglądających jak wszyscy inni imprezowicze, których zadaniem jest rozładowywanie napięć i przyjacielskie nakłanianie ludzi do bardziej cywilizowanych zachowań. Wychodzą z założenia, że aspołeczne i hałaśliwe działania częściej wynikają z nieświadomości tego, że szkodzi się innym niż zwykłej agresji.
Zarządzanie imprezami w mieście to jednak tylko jedno z zadań Milana. Jako jeden z priorytetów wyznacza sobie też poprawę kiepskiego stanu gastronomii. Lepiej organizując życie nocne, chce zachęcać restauratorów do dłuższego utrzymywania kuchni. Chce też, aby więcej instytucji funkcjonowało w cyklu 24 godziny na dobę. Chociażby biblioteki dla studentów, które zresztą wzbogacają swoją formułę działania o funkcjonalność miejsca publicznego.
Życie ludzi miasta robi się coraz gęstsze i coraz mniej regularne. Dla wielu noc staje się istotną częścią doby i to nie jako pora odpoczynku. Nawet jeśli komuś nie podobają się takie przemiany, lepiej jest dobrze zorganizować nocne życie w mieście, niż zakładać, że go nie ma albo samo się jakoś poukłada.