We Francji wciąż notuje się stosunkowo dużo nowych przypadków Covid-19, ich średniotygodniowa liczba wynosi ponad 8 tys. (gdy dla porównania w Polsce liczba nowych zachorowań spadła do 1,1 tys.) By temu przeciwdziałać Francuzi starają się wykrywać nowe „skupiska” koronowirusa czyli miejsca, gdzie udaje się zidentyfikować trzy lub więcej przypadków zarażenia u osób, które miały ze sobą kontakt. Historycznie ogniskami choroby najczęściej były miejsca pracy, placówki opieki zdrowotnej (szczególnie domy starców), kościoły, jednostki wojskowe, kluby muzyczne, schroniskach dla bezdomnych czy stadiony piłkarskie. Wszystkie te miejsca łączy to, że ludzie przebywają w nich przez dłuższy czas w zamkniętej przestrzeni, mając ze sobą wiele rodzajów rodzajów interakcji.
Ale ciekawsze jest co innego. Zgodnie ze sprawozdaniami francuskich służb medycznych nie zaobserwowano ani jednego ogniska wirusa w środkach transportu publicznego. Nie odnotowano go w żadnym z sześciu francuskich systemów metra, w żadnej z dwudziestu sześciu sieci tramwajowych, ani w autobusach. Biorąc pod uwagę zamkniętą, źle wentylowaną przestrzeń metra czy autobusów oraz łatwość, z jaką tworzy się tu w tłok, ten brak przypadków grupowych zakażeń może być zaskoczeniem. Ale wyniki z Francji okazały się bardzo podobne do raportów z Japonii, państwa którego strategia walki z Covid-19 koncentrowała się dużo bardziej na wykrywaniu ognisk wirusa, niż na ścisłej blokadzie powszechnie stosowanej w Europie.
Jak donosi magazyn Science, w Japonii większość skupisk zarażeń Covid-19 została wykryta w domach starców, siłowniach, klubach muzycznych czy w miejscach do zabawy w karaoke. Nie odnotowano żadnego przypadku ogniska choroby w niezwykle zatłoczonych pociągach podmiejskich czy wagonach metra. Dlaczego francuskie i japońskie systemy tranzytowe okazały się tak odporne na koronawirusa. Dlaczego komunikacja miejska jest dużo bezpieczna niż wszyscy myśleliśmy?
Jednym z powodów było bardzo rygorystyczne przestrzeganie zasad bezpieczeństwa zalecanych przez rządy, aby ograniczyć pandemię. Pasażerowie pociągów w Tokio, ale również w Paryżu pilnowali się by nosić maski – nawyk od dawna zakorzeniony w Japonii – i utrzymywali jak najwięcej dystansu społecznego. Do tego dochodziło dotykanie jak najmniejszej ilości przedmiotów w środkach komunikacji miejskiej oraz podróżowanie w ciszy (charakterystyczne dla Japonii) – ponieważ mówienie jest bardzo skutecznym rozpraszaczem zainfekowanego wirusem aerozolu.
W japońskich kampaniach na rzecz zdrowia publicznego od początku kładziono szczególny nacisk na wpływ prowadzonych rozmów na rozprzestrzenianie się zarazy. Przekonywano do trzech rzeczy: unikania zamkniętych przestrzeni, zatłoczonych miejsc oraz bliskich kontaktów w takich miejscach, między innymi prowadzenia rozmów. Co ciekawe podobne zjawisko zaobserwowano we Francji, w czasie pandemii podróżujący ograniczali ze sobą kontakty i nie rozmawiali przez komórki. Do tego dochodził fakt, że pasażerowie nie przebywali zbyt długo w pociągach i autobusach, podróżując raczej na krótkich dystansach.
Najbardziej narażeni na Covid-19 okazali się kierowcy oraz obsługa autobusów i metra, sczególnie w dwóch krajach – Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W Londynie zmarło 37 pracowników transportu publicznego – w tym 28 kierowców autobusów. Problem polegał na tym, że w obu tych krajach długo bagatelizowano problem, ludzie korzystali z komunikacji miejskiej bez masek, a wszystkie wejścia do autobusów (również te przy kierowcach) długo były otwarte.
Jeszcze nie dodano komentarza!