Ostatni atak zimy nie sprzyja jeżdżeniu na rowerze. Nawet dla wielkich entuzjastów poruszanie się na rowerze w -15 stopniowym mrozie po śliskiej albo zaśnieżonej ścieżce rowerowe to czasami jest lekka przesada. Jest jednak sporo miast w Europie, w których trasy rowerowe są zajęte nawet zimą. I nie chodzi tylko o Kopenhagę czy Amsterdam, w których ze względu na morski klimat zimy są stosunkowo łagodne. Jeżdżenie na rowerze nawet w mroźnych temperaturach popularne jest przede wszystkim w Skandynawii. A świetnym przykładem jest fińskie Oulu, w którym śnieg leży średnio przez 160 dni w roku, a na rowerach regularnie jeździ 22 procent mieszkańców. Co robią więc Skandynawowie by korzystanie z rowerów zimą było łatwiejsze i bezpieczniejsze?
Obniżają siodełko bo w ten sposób rower staje się o mniej chwiejny, co jest kluczowe podczas jazdy po śliskich powierzchniach. Obniżenie środka ciężkości lepiej chroni przed ryzykiem poślizgnięcia, ponieważ można używać stóp, aby utrzymać równowagę na rowerze.
Lepszą przyczepność na drodze można uzyskać wypuszczając trochę powietrza z opon. Niektórzy rowerzyści w Skandynawii decydują się nawet na zmianę opon na specjalne opony zimowe, tak jak robią to właściciele samochodów. Jadąc ścieżką rowerową starają się też nieco oddalić się od krawężnika, by unikać zboczy śnieżnych. Należy pamiętać, że każda nawierzchnia, która błyszczy, będzie prawdopodobnie śliska, nawet jeśli wydaje się sucha.
Każdy, kto znajdzie się na rowerze w gęstym błocie pośniegowym zaczyna doceniać jak opłacalne jest kupowanie odpowiednich błotników na koła. Trzeba też brać pod uwagę, ze sól wysypywana na trasie rowerowej ułatwia stabilną jazdę ale zwiększa ryzyko korozji roweru. Dlatego nie jest złym pomysłem, by po jeździe na rowerze po zaśnieżonych drogach, pod koniec dnia umyć rower ciepłą wodą, spłukując resztki soli.
Z pewnością korzystanie z rowerów w zimę nie jest dla wszystkich. Z drugiej strony mroźne zimy często powodują opóźnienia w kursowaniu autobusów i tramwajów. Na rowerze też musisz brać pod uwagę że będziesz musiał jechać wolniej niż normalnie, ale przynajmniej wiesz ile czasu zajmie ci przejechanie z punktu A do punktu B.
Ja do tych sposobów na uniknięcie poślizgi dodałabym jeszcze jedno. Odrobinę upuścić powietrze z kół, taki lekki „kapeć” ma większą powierzchnię styku z podłożem 😉 stosuję i się sprawdza.