Zyski z jeżdżenia na rowerze są oczywiste: lepsza kondycja, lepsze samopoczucie (dzięki uwalnianym endorfinom), mniej zanieczyszczeń emitowanych do atmosfery. Czego trzeba więcej? Okazuje się, że zyski z naszego jeżdżenia mamy nie tylko my sami, zyskują na tym wszyscy mieszkańcy miasta, również ci którzy na rowerzystów na ulicy reagują alergicznie.
W nowym raporcie zleconym przez British Cycling, zespół dr Rachela Aldreda z University of Westminster, postanowił policzyć te profity. Nieodłącznym elementem towarzyszącemu jeżdżeniu na rowerze jest wysiłek fizyczny. I chociaż większości z nas może się wydawać, że robimy to dla siebie, to wbrew pozorom ma to spore przełożenie na finanse publiczne. Średnio dojazd do pracy na rowerze zajmuje nam 30 minut w jedną stronę, co jeśli robimy to regularnie oznacza 300 minut dodatkowych ćwiczeń tygodniowo. Tymczasem z badania Health Survey for England 2008 wynika, że tylko jedna na 20 osób dorosłych w Wielkiej Brytanii poświęca na średnio intensywne ćwiczenia fizyczne (takie jak na przykład jazda na rowerze) więcej niż 150 minut. Rachel Aldred obliczył, że gdyby Brytyjczycy zaczęli używać roweru z taką częstotliwością jak mieszkańcy Kopenhagi na wydatkach na budżet funduszu zdrowia w przeciągu kolejnych 20 lat udałoby się zaoszczędzić 17 mld funtów!!!
Wynika to z tego, że rowerzyści mają statystycznie niższy poziom cholestorolu, lepszą wydolność fizyczną pułap, są bardziej odporni na infekcję, osteoporozę, cukrzyce.
Kolejną rzeczą jest wpływ rowerów na korki. Ok, może rower nie jest najszybszym sposobem dotarcia do pracy, ale pozwala omijać zatłoczone ulice, lepiej planować czas przejazdu (bo możemy precyzyjnie przewidzieć to ile nam on zajmie), wreszcie przeciwdziała korkom, na czym korzystają wszyscy kierowcy. Biorąc pod uwagę powierzchnię jaką samochód zajmuje na jezdni oraz miejsce jakie potrzebuje do zaparkowania jeden pojazd odpowiada około 10-12 rowerom. Aldred obliczył, że jeśli tylko 10 proc. osób przesiadłoby się z samochodów na rowery udałoby się skrócić czas spędzany w ciągu życia w korkach o 400 lat. I chociaż korzyści generowane z rowerzystów wydają się oczywiste, ale i tak większość władz miejskich ma wciąż problem z inwestowaniem na większa skalę w infrastrukturę rowerową.
O tym, jak krótkoterminowo myślą przekonują badania NYCDoT, z których wynika, że do sklepów położonych przy ulicach ze ścieżkami rowerowymi przychodzi o 24 proc. więcej klientów niż tam, gdzie tych ścieżek nie ma. Zresztą społecznych benefitów z jeżdżenia rowerem jest więcej. Według naukowców z University of Westminster rowerzyści są o 25 proc. bardziej mobilni. Dotyczy to szczególnie osób o najniższych dochodach, nawet o 25 proc. Do tego dochodzą mniej mierzalne współczynniki jak pewność siebie u osób regularnie jeżdżących rowerem czy wzrost poczucia bezpieczeństwa na ulicy wynikający z mniejszej ilości jeżdżących samochodów.