Tak zdecydowana decyzja władz chińskiej stolicy to efekt coraz gorszej jakości powietrza. Tej zimy, szczególnie w grudniu, smog był tak duży, że konieczne okazało się odwołanie kilkuset lotów z powodu zbyt słabej widoczności.
Nowa flota ma zastąpić tradycyjne samochody spalinowe. Biorąc pod uwagę, że samochód elektryczny w Chinach kosztuje około 20 tys. dolarów – dwa razy więcej niż klasyczny – koszt tej zmiany wyniesie około 1,3 mld dolarów. Wydatek spory, ale z punktu widzenia Chińczyków ma uzasadnienie i to nie tylko ekologiczne. Dzięki dużemu publicznemu zamówieniu lokalni producenci mają szansę rozwinąć moce wytwórcze.
Trzeba przy tym wiedzieć, że Chiny przeżywają obecnie boom w sprzedaży aut elektrycznych. W zeszłym roku wzrosła o połowę, sięgając 350 tys. aut i była największa na świecie. W Chinach pod koniec 2016 roku jeździło 650 tys. samochodów elektrycznych, o 20 tys. więcej niż w Europie.
Wyzwaniem pozostaje w tej sytuacji stworzenie odpowiedniej sieci ładowarek – jeszcze dwa lata temu zdarzały się sytuacje, że kierowcy musieli czekać parę godzin w ogonku do stacji.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!