Tu nie chodzi tylko o te 13 mln plastikowych słomek, które codziennie zużywają mieszkańcy Nowego Jorku. Ale o danie sygnału ważnego sygnału dla całego świata: że problem jest poważny, ale istnieje prosty sposób żeby go rozwiązać – tylko wszyscy musimy się trochę postarać. A problem naprawdę jest poważny. Plastikowe rurki są wszechobecne, oferują je prawie każda sieciowa restauracja, kino czy kawiarnia. Większość z nich niestety nie trafia do recyklingowi. Najmniejszy podmuch wiatru podnosi je ze stołów, śmietników czy wysypisk. Trafiają do rzek, a potem oceanów, gdzie zwierzęta mylą je z jedzeniem. Wrażenie robią wrzucone do sieci filmy, na których naukowcy wyciągają słomki z nozdrzy żółwi morskich.
Dlaczego trzeba ich zakazać? Bo konsumenci sami z nich nie zrezygnują, za bardzo się do nich przyzwyczaili. I nie zmienia tego żadne akcje edukacyjne, w najlepszym razie podziałają na 10-15 procent konsumentów, reszta jak będą dostępne będzie ich używała dalej.
Dlatego Rafael Espinal, członek rady miejskiej Nowego Jorku złożył projekt regulacji mocno utrudniający dostęp do plastikowych rurek. Ponieważ dla wielu osób wprowadzenie takiego zakazu może wydawać się zbyt radykalne, dlatego Espinal już od jakiegoś czasu przekonuje nowojorskie restauracje i kawiarnie do mniej radykalnych kroków, takich jak nie oferowanie rurek wszystkim klientom z automatu, ale serwowanie ich tylko na specjalne życzenie. Niedawno ogłosił, że ponad 130 podmiotów podpisało się też pod deklaracją „Give a Sip”, promującą używanie słomek wykonanych z alternatywnych materiałów w stosunku do plastiku: biodegradowalnego papieru, bambusa czy metalu. W ten sposób nowojorski radny przygotowuje grunt pod nową ostrzejszą regulację. Zgodnie z tym rozwiązaniem restauracje, które nadal używałyby plastikowych rurek, dostawałaby ostrzeżenie i jeśli mimo tego, nie zmieniłyby swojej polityki byłyby karane grzywną w wysokości od 100 do 400 USD. Tych zasad nie stosowałoby się tylko wobec osób niepełnosprawnych oraz ludzi starszych, którzy muszą używać słomek.
Ciekawa strategia, wygląda na to że się sprawdzi.
Może wtedy śladem NY pójdą inne miasta czy w konsekwencji Państwa.