Skip to main content

Większość praktycznych dyskusji na temat tego, czy instalacja paneli słonecznych na dachu ma sens, czy się nie opłaca bazuje na przekonaniach i przesądach. Co najwyżej monter entuzjasta oceni kąt pochylenia dachu względem słońca i uwzględniając ilość pogodnych dni w roku dokona szacunków ile tego prądu możemy wyprodukować. Tak amatorskie kalkulacje niebawem przejdą do lamusa. Google uruchamia właśnie projekt Sunroof, który od ręki wyliczy co, gdzie i komu opłaca się kłaść na dachu.

To autorski projekt Carla Elkina jednego z inżynierów Google’a. W słynnej amerykańskiej korporacji istnieje zasada, że 20 proc. czasu pracy można poświęcać na projekty nie związane z bieżącymi obowiązkami. I tak właśnie Elkin wymyślił Sunroof. “Zawsze zadziwiało mnie to jak ludzie arbitralnie stwierdzają: ‘mój dach jest za mało nasłoneczniony na instalacje fotowoltaiczną’ albo ‘panele słoneczny są zbyt drogie’. Bez żadnych rozsądnych podstaw tracili szanse na zaoszczędzenie pieniędzy i to aby być nieco bardziej ekologiczni”, mówi Carl Elkin.

W swoim projekcie wykorzystał wiele z zasobów Google, który od lat gromadzi wiedze na temat topografii miast i przetwarza ogromne ilości informacji. Aplikacja działająca w internecie przede wszystkim wykorzystuje trójwymiarowe mapy Google aby ocenić pochylenie dachu. Korzysta też z danych meteorologicznych dostarczających informacji na temat średniorocznego nasłonecznienia danego miejsca. To jednak tylko początek obliczeń.
Analiza opłacalności inwestycji w panele słoneczne jest znacznie bardziej wnikliwa. W następnym kroku Sunroof uwzględnia ceny prądu i jego przesyłu w danymi regionie, a także ewentualne dofinansowanie publiczne na jakie może liczyć indywidualny inwestor, który chce korzystać z własnych i zielonych źródeł energii. Kalkulacja idzie dalej. Na podstawie wprowadzonych przez użytkownika danych z rozliczeń dostarczanych przez zakład energetyczny – głównie ilości zużytego prądu – aplikacja sugeruje jakiego typu i jak dużą oraz jak efektywną instalację należy sobie zafundować (ew. poniechać całego przedsięwzięcia).

Ostatnia podpowiedź jaką oferuje Sunroof to informacja na temat tego gdzie można kupić własną solarną “minifarmę”, a także jak całość sfinansować – leasingiem, kredytem etc. Na koniec dokonuje kalkulacji kiedy inwestycja się nam zwróci, a także rekomenduje jeszcze lokalnych fachowców, którzy podejmą się przeprowadzenia instalacji.
Sunroof jest więc rozwiązaniem Google’owskim z krwi i kości. Z jednej strony użytkownika prowadzi za rękę – od samego początku do końca, wyręczając go w kolejnych trudnych etapach projektu (co rzecz jasna zawsze budzie wątpliwości, że ktoś chce nas tu omotać). Jednocześnie oferuje usługę bezpłatnie ale nie za darmo, bo zapewnia sobie opłaty od wszystkich firm zainteresowanych sprzedażą, finansowaniem i instalacją paneli słonecznych. Najważniejsze, że wszyscy mogą czuć się zadowoleni. Na razie jednak tylko w Bostonie, Fresno i San Franciso, gdzie wystartował pilotaż projektu (w planach jest jednak dotarcie do Europy).

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje