/Fot: Orfos//
“Mieszkając na przedmieściach Seattle, setki godzin spędziłem jeżdżąc na rowerze w deszczowe noce. Bywały dni, że dla bezpieczeństwa wolałem przesiąść się do samochodu. Żadne dostępne na rynku oświetlenie rowerowe nie dawało gwarancji bezpieczeństwa. “ – tak prośbę o dofinansowanie na Kickstarterze projektu Orfos rozpoczyna Pete Clyde.
Jego pomysł jest pozornie banalny: stworzenie mocnych, dobrze świecących, a przede wszystkim doskonale widocznych świateł. A jednak dotychczas oświetlenie roweru faktycznie nie było jego mocną stroną. Przez długi czas szerokie zastosowanie silnych lamp LED-owych pozostawało mało realne ze względu na zbyt duży pobór mocy, jak na urządzenie przenośne. Przekonał się o tym także Clyde, który dopiero w ostatnim czasie trafił na odpowiednie lampy. Zestaw dziewięciu wysokoefektywnych LED-ów o mocy pół wata każdy daje przednie, białe światło o świetlistości 500 lumenów i tylne, czerwone z mocą 300 lumenów. Tego typu osiągi mają oferowane już lampy. Nie mniej te dostępne to światło skoncentrowane – swego rodzaju latarki punktowe.
Clyde swoje lampy od razu projektował na wzór samochodowych, które mają bardzo szeroki kąt świecenia. Podobnie jest w przypadku Orfosa, gdzie oba światła (białe i czerwone) właściwie stykają się ze sobą – zestaw jest reklamowany jako światło z widocznością sięgającą 360 stopni.
To powoduje, że w przeciwieństwie do innych klasycznych lamp nie służą głównie do oświetlania tego co na drodze, ale również eksponowania samego roweru (poza tym dobrze doświeca także pobocze drogi). Lampa ma dodatkowe udoskonalenia takie jak woodoprodność – może być używana np. do nurkowania – ma magnetyczny system montażowy co ułatwia umieszczania jej na różnych, niestandardowych powierzchniach (nierównych lub elastycznych takich jak np. plecaki lub kaski) i ma prosty system ładowania przy użyciu USB.
Największą wadą Orfos jest cena – jedna lampa kosztuje 119 USD, a komplet 229 USD. Co wynika z wysokiego kosztu samych LED-ów. Clyde pewny jest jednak, że ceny te szybko spadną. Z pewnością zdobył zaufanie uczestników Kickstartera, bo na pięć dni przed końcem kamapnii zamiast planowanych 20 tys. USD jakie potrzebował na poprowadzenie projektu, dostał ponad 120 tys. USD