Skip to main content

/Fot: Transport for London//
Świat transportu rozgrzewa dziś dyskusja na temat autonomicznych samochodów. Tymczasem wagony metra już od dawna mkną po torach bez pomocy człowieka. Dziś w 32 miastach świata jeździ 48 takich linii, a około 6 proc. wszystkich pociągów w różnym stopniu wykorzystuje funkcje auto-kierowcy. Będzie ich coraz więcej.

Przemawia za tym przede wszystkim efektywność. Koszty ludzkiej obsługi tego typu pojazdów są o 70 proc. niższe niż w przypadku tradycyjnych kolejek. Co więcej, usunięcie kabiny prowadzącego o 6 proc. zwiększa ich pojemność. W grę wchodzą nie tylko pełniejsze, ale i częściej jeżdżące pojazdy. Przykładem jest SkyTrain w Vancouver. W godzinach szczytu składy jeżdżą tu co 90 sekund. Przy takiej częstotliwości nikt nie martwi się, że nie zdąży, nie musi się spieszyć i przepychać.

Dotychczasowe projekty autonomicznych miejskich kolejek były pojedynczymi eksperymentami. Rodzajem ekstrawagancji, do której pasażerowie musieli się przyzwyczaić. Długa lista zalet powoduje jednak, że zaczynają być wdrażane na dużą skalę. Tak jest np. w Londynie, gdzie metro bez kierowcy jeździ już na czterech liniach: Victoria, Northern, Central oraz Jubilee. Teraz miasto szykuje się na naprawdę poważną dostawę aż 250 składów, które pomkną też na trasach Piccadilly, Waterloo & City, Bakerloo. Pociągi przyjadą w 2022 roku, a to tylko pierwszy duży krok do pełnej automatyzacji metra: na ten projekt Londyn daje sobie czas do lat 60-tych tego wieku.

Wcześniej taki status chce osiągnąć Honolulu, które już w przyszłym roku stanie się pierwszym amerykańskim miastem z całkowicie autonomiczną kolejką miejską – projekt Honolulu Rail Transit obejmujący 21 stacji rozstawionych na 20 milach zaczął się w 2011 roku i łącznie kosztować ma 5,2 mld dol.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje