Londyn od lat boryka się z problemem mieszkaniowym. Relatywnie niska zabudowa ogromnych części miasta, a z drugiej strony ogromna atrakcyjność tutejszego rynku pracy tworzą ogromną dziurę podażową. Londyńczycy są zmuszani do szukania lokum daleko od centrum, czego świadectwem jest budowa miejskich kolejek coraz większego zasięgu – taki jak ostatnia Elizabeth Line.
Stąd ciągłe poszukiwanie pomysłów na bardziej efektywne wykorzystanie przestrzeni. Była już propozycja, aby pływającymi domami obsadzić brzegi nieużywanych kanałów. Stały jest za to trend do stawiania coraz wyższych budynków także w centrum, co spotyka się jednak z oporami mieszkańców. Dlatego na poważnie zaczęto zastanawiać się jaki potencjał jest w istniejącej zabudowie centrum miasta i jakie są możliwości nadbudowywania domów.
Analizy takiej dokonał broker nieruchomościowy Knight Frank. Przy pomocy Skyward, nowego oprogramowania do mapowania geoprzestrzennego, zidentyfikował w ten sposób 23 tys. budynków, które dają do dyspozycji 8,5 mln metrów kwadratowych. To daje możliwość wprowadzenia na rynek 41 tys. dodatkowych mieszkań. To przeszło dwa razy więcej niż na bieżąco buduje się w całym mieście.
/Fot: Peter Coughlan//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
można prosić o źródło informacji – autor raczej nie zrobił własnych badań w terenie?