/Fot: Architecture and Vision//
Deficyt wody staje się powszechny, na całym świecie. Od wybrzeży Australii, gdzie wyręby lasu osuszyły grunt, przez stale spękaną Afrykę, aż po Kalifornie, gdzie wodę zaczyna się racjonować. Nawet Polska zyskuje status pustyni Europy: zasoby przypadające na jednego mieszkańca są u nas trzy razy mniejsze niż średnia dla kontynentu. Stąd coraz to nowe pomysły na jej pozyskiwanie. W USA rozważają czy robić instalacje do desalinizacji wody z oceanu, czy wydajne systemy odzysku ścieków. Tymczasem w Etiopii staną bambusowe wieże, które niczym wielkie sieci będą wychwytywać wodę z powietrza.
WarkaWater, bo tak nazywają się te konstrukcje wykorzystują system zbierania wody stosowany przez wszystkich mieszkańców terenów pustynnych, zarówno zwierzęta jak i rośliny. Są przystosowywane do przechwytywania wody z porannej mgły, rosy, a jak się zdarzy to także deszczu. To rodzaj okrągłej wieży o wysokości 9 m i średnicy 4 m wykonanej z bambusowych tyczek. Na nich rozpięta jest poliestrowa siatka, na której właśnie ma osiadać woda. Później spływa i gromadzi się w specjalnym zbiorniku – dziennie w ten sposób można pozyskać prawie 100 litrów wody (sam zbiornik pomieści 1000 l).
Za całym przedsięwzięciem stoi Arturo Vittori oraz jego zespół projektowy Architecture and Vision. Wykonanie jednej WarkaWater to koszt ok. 1 tys. dolarów. Dlatego aby przeprowadzić pilotażowy program w Etiopii – gdzie tylko ⅓ społeczeństwa ma stały dostęp do wody, a na jej brak cierpi 60 mln ludzi – Vittori uruchomił kampanie crowdfundingową na Kickstarterze . Dzięki niej, do końca marca zebrał 41 tys. dolarów. Projekt zamierza zrealizować w tym roku. Same konstrukcje będzie robił na miejscu – zbudowanie jednej wierzy sześcioosobowemu zespołowi zabiera około 4 dni.
Pingback: Amerykanie zrozumieli, że woda to surowiec, który może się wyczerpać | Miasto 2077 - Green is Good