Szwecja po raz kolejny udowodnia, że jako kraj powszechnego dobrobytu dba o wszystkich obywateli, przede wszystkim tych najbardziej potrzebujących. Nie zamierza jednak poprzestawać na bezpośrednim dofinansowaniu. Od jesieni ma ruszyć pierwszy supermarket przeznaczony wyłącznie dla najuboższych.
Jest to inicjatywa prowadzona pod patronatem burmistrza Sztokholmu, który chce poszerzyć formułę funkcjonowania banku żywności (te zazwyczaj magazynują żywność i działają za pośrednictwem lokalnych organizacji społecznych, które przekazują je najuboższym głównie w postaci gotowych posiłków wydawanych w jadłodajniach). W nowym, szwedzkim supermarkecie znajdą się produkty z innych dużych sieci takich jak Hemköp czy Willys. Będą to jednak towary, których nominalny termin przydatności niebawem minie, a nawet już minął, lecz wciąż nadają się do jedzenia. Prawo do zakupów będą mieli ci obywatele, którzy pobierają państwowy zasiłek, ale także wszyscy nie objęci pomocą o ile wykażą, że potrzebują wsparcia. Dotyczy to m.in. bezrobotnych i ludzi o niskich zarobkach. Chociaż bowiem Szwecja, na tle innych krajów broni się przed gwałtownym rozwarstwieniem, to przybywa w niej ludzi ubogich, w znacznym stopniu za sprawą emigracji ludności nie tylko z innych krajów Unii Europejskiej (np. Rumuni), ale także spoza starego kontynentu – Szwecja w relacji per capita to jeden z najbardziej obleganych krajów przez uchodźców z Syrii.
Projekt koordynowany przez organizację charytatywna Stockholm Stadsmission ma zresztą dwa cele. Jest to też akcja, która ma przeciwdziałać marnotrawstwu żywności – rocznie w Szwecji na śmietnik 622 tys. ton jedzenia, co w przeliczeniu na czteroosobową rodzinę daje prawie 5 kg żywności tygodniowo. Jeśli model się sprawdzi można go upowszechnić nie tylko w Szwecji. Kwestia wyrzucania jedzenia do śmieci to głównie problem logistyki, a nie rozsądku ludności – większość żywności marnowanych jest w przemyśle i handlu. Dlatego każde nowe rozwiązanie systemowe będzie mu przeciwdziałać.
