Skip to main content

Żyjemy raczej w przekonaniu, że to Wenecja jest miastem w największym stopniu zagrożonym zalaniem wodą. Znacznie większe problemy ma jednak Jakarta, która co roku tonie średnio o 3 cale, a w niektórych miejscach wybrzeża aż o 11 cali. Dziś aż 40 proc. jej powierzchni znajduje się poniżej poziomu morza. Dlatego stolica Indonezji szykuje się na postawienie wielkiego wału, który odgrodziłby ją od oceanu.

Ma to być konstrukcja o wysokości 24 metrów, a długa na 40 kilometrów. Koszt inwestycji przewidzianej na 30 lat jest ogromny – sięga 40 mld dolarów. Miasto wyliczyło jednak, że to i tak mniej niż koszty ciągłych powodzi. Poza tym nie będzie to zwykły betonowym blok. Całość wygląda jak nowe, wysunięte w morze nabrzeże, które dodatkowo osłoni 17 nowych, sztucznych wysp. Układ nowych lądów jest precyzyjnie zaplanowany – z góry ma przypominać sylwetkę Garudy, mitycznego ptaka, który jest symbolem Indonezji (tak m.in. nazywają się tutejsze linie lotnicze).

Cały archipelag nie będzie mieć wyłącznie walorów estetycznych. Na wyspach powstanie nowa przestrzeń do zamieszkania, bardzo potrzebna dla coraz bardziej zaludnionej Jakarty – aglomeracja liczy już 28 mln ludzi.

Projekt robi wrażenie, ale też budzi kontrowersje. Przede wszystkim istnieje ryzyko, że podobnie jak na sztucznych wyspach u wybrzeża Dubaju, także tutaj powstaną enklawy dla bogaczy, do których nie będą mieć dostępu mniej zamożni mieszkańcy miasta. Poza tym, jak przekonuje prof. Christophe Girot z Politechniki w Zurichu, to walka ze skutkami, a nie przyczyną problemów Jakarty. Stałe osiadanie miasta spowodowane jest bowiem nielegalnym wydobyciem wód gruntowych do picia przez mieszkańców, a władze miasta nie wiele robią dla rozwiązania tego problemu.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje