Spośród hiszpańskich miast dotychczas to Madryt najbardziej wojował z kierowcami trującymi miasto spalinami. Teraz do akcji przyłącza się także Barcelona, która w ciągu 15 lat niską emisję chce zmniejszyć o 30 proc.
Katalońska stolica chce zabronić poruszania się starymi samochodami, które mają więcej niż 20 lat. Dotyczy to nie tylko centrum, ale także 40 otaczających je gmin. Zakaz, który ma zostać wprowadzony w styczniu 2019 roku dotknie około 7 proc. wszystkich zarejestrowanych tu aut osobowych (106 tys. samochodów) oraz 16 proc. vanów.
Obecnie rozważane jest jak egzekwować nowe przepisy – najpewniej będą to wlepki z datą i kontrole przy wjazdach do zakazanej strefy. Władze chcą równocześnie nieco osłodzić swoją odważną decyzję. Z jednej strony prowadzą inwestycje, m.in. w park&ride, które mają ułatwić życie tym, którzy pozostawią samochód przed wjazdem do miasta. Więcej dyskusji wzbudził plan, aby porzucającym auta zafundować trzyletni, darmowy bilet na transport publiczny. Tak, aby mieli czas się dostosować.
Rozwiązanie zaproponowane w Barcelonie koresponduje z problemami jakie mamy w Polsce. Nieograniczony import używanych aut jaki trwa od wejścia do UE, spowodował nie tylko ogromny napływ samochodów, ale też ułożył ich strukturę wiekową. Dziś przeciętny samochód na polskiej drodze to doświadczony już 15-latek. Co więcej samochody sprzed 2000 roku to około 48 proc. całej naszej floty. Z pewnością w dużych miastach odsetek ten jest znacznie niższy, a ograniczenie jakie wprowadziły władze Barcelony w Polsce z pewnością całkiem zreorganizowałoby transport.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!