/Fot: Schiebroek-Zuid//
W Polsce zrównoważone osiedle powstaje już na Nowych Żernikach we Wrocławiu, a także w górnośląskim Miasteczku Siewierz. Dziś o podobny projekt stara się także stolica. Warszawska Dzielnica Społeczna to oddolna inicjatywa społeczna, ale przychylnie patrzy na nią także ratusz. Osiedle miałoby powstać na pograniczu Woli i Bemowa.
Projekt w założeniu obejmujący 12,3 ha i 3 tys. mieszkań jest unikalny nie tylko na skalę Polski. W przeciwieństwie do większości tego typu przedsięwzięć nie chodzi tu tylko o zorganizowanie zrównoważonego układu pasywnych domów oraz zbudowanie przyjaznej przestrzeni publicznej. Równie ważne jest wprowadzenie aspektów społecznych.
Zazwyczaj tego typu przedsięwzięcia mają jednego lidera: miasto, tak jak na Nowych Żernikach lub prywatną firmę jak w Miasteczku Siewierz. To on jest właścicielem gruntu, który udostępnia działki prywatnym inwestorom i deweloperom, wznoszącym domy ściśle według zaakceptowanego projektu (co gwarantuje spójność osiedla).
Tak prowadzona inicjatywa powoduje, że z reguły ceny mieszkań nie odbiegają od standardów rynkowych, przeciwnie – często są od nich droższe, ze względu na rygorystyczne warunki budowy mieszkań. W tym przypadku ma być inaczej. Inicjatorom Dzielnicy Społecznej – Joannie Erbel z Fundacji Blisko, architektowi Wojciechowi Koteckiemu i byłemu rzecznikowi ratusza Tomaszowi Andryszczykowi – zależy także na stworzeniu przestrzeni zrównoważonej pod względem struktury mieszkańców. Nie zarezerwowanej dla młodych na dorobku czy przeciwnie, ludzi oczekujących na mieszkania komunalne. Idzie o stworzenie zdrowego miksu społecznego bez enklaw, tak aby integrowali się ludzie mniej i bardziej zamożni, studenci z emerytami.
– Mamy szanse zbudować osiedle, na którym żyłyby różne grupy społeczne – podkreśla Joanna Erbel. Dostosowane będą więc także ceny kupna i wynajmu mieszkań – m.in. dzięki temu, że część inwestycji poprowadziłoby Towarzystwa Budownictwa Społecznego, a i miasto powiększyłoby tu swój zasób mieszkań komunalnych.
Inicjatorzy postulują, aby całą inwestycję prowadziło samo miasto lub utworzona przez nie instytucja, która dopilnuje, aby zrealizować postawione cele (tak jak było np. w Miasteczku Wilanów, gdzie deweloperzy po kupieniu gruntów na bok odłożyli ambitny projekt osiedla autorstwa Guya Perry budując po swojemu, tak jak na to pozwalał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego). Chcą też, aby masterplanu nie powierzyć jednemu konkretnemu autorowi wyłonionemu w konkursie, ale wypracować go partycypacyjnie w ramach warsztatów Charette, gdzie angażują się wszyscy zainteresowani powstającym osiedlem.
Pierwszym dużym wyzwaniem będzie przekonanie miasta, aby na tego typu projekt poświęciło działkę leżącą w zasięgu drugiej linii metra, za którą w przetargu mogłoby zainkasować ponad 120 mln zł. „Chcemy przekonać miasto, by tego terenu nie sprzedawać, by zagospodarować go w przemyślany sposób. Uważamy, że warto poświęcić kilka miesięcy i stworzyć zespół projektowy, który podczas otwartych warsztatów z udziałem architektów, urbanistów, socjologów, działaczy miejskich, urzędników i ekspertów od mieszkalnictwa stworzy master plan dla tego terenu i wzorcowej dzielnicy. Potem dobrze byłoby podzielić działkę na fragmenty funkcjonalne i ogłaszać konkursy na kolejne części.”, mówi Tomasz Andryszczyk przekonując, że sprzedając pod zabudowę komercyjną tylko czwartą część zaprojektowanego terenu miasto otrzyma przynajmniej połowę ceny, którą dostałoby sprzedając działkę w obecnym stanie – społeczna inicjatywa wniosłaby więc dodatkową wartość dla miasta.
Ratusz docenia zresztą całą inicjatywę. „Pomysł ma sporo zalet, np. to, że projektowanie inwestycji byłoby w rękach publicznych, choć część gruntu poszłaby też pod budownictwo komercyjne. Musimy mieć jednak dobry model inwestycyjno-finansowy takiego przedsięwzięcia. Trzeba skoordynować nasze działania: czy najpierw zająć się dzielnicą społeczną, czy zagospodarowaniem pustostanów na Woli? Możliwe, że da się to pogodzić i zrealizować naraz.” w rozmowie z GW mówi wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.
(Zdjęcie otwarciowe u góry przedstawia wizualizację zrównoważonego osiedla Schiebroek-Zuid w Rotterdamie, znanego nie tylko z innowacyjnych rozwiązań energetycznych, projektów rozwoju zieleni miejskiej, ale również inicjatyw społecznych – m.in. programy wspierające lokalną przedsiębiorczość, integrację różnych grup społecznych, planowano nawet wprowadzić wspólną walutę, która ułatwiłaby lokalną wymianę i wspierała oszczędność energii.)
PRZECZYTAJ TAKŻE: