Wyskoczenie na deskę w weekend staje się coraz popularniejszą sposobem na spędzanie czasu nie tylko wśród mieszkańców nadmorskich miejscowości. I chociaż surfuje na nich już piąte pokolenie (Milllenialsi) wszyscy pływają ciągle na bardziej lub mniej zmienionym modelu deski wymyślonej przez Boba Simmonsa w 1940 roku. Klejona z warstw poliuretanu (pianki) i włókna szklanego, robiona jest za pomocą metod i materiałów jeszcze sprzed II wojny światowej.
Wreszcie szykuje się jednak przełom. Wszystko dzięki Edisonowi Connerowi i Parkerowi Bornemanowi inżynierom zatrudnionemu przy kosmicznym projekcie Space X (pierwsza prywatna firma która chce upowszechnić kosmiczna turystyka). Przy okazji projektowania komercyjnych rakiet wynoszących statki na orbitę okołoziemską zachwycili się możliwościami Varialu nowej pianki przypominającej trochę materiałami z którego robione są śmigła do helikoptera. A ponieważ obaj są surferami, wychowywali się na plażach w Santa Barbara w Kaliforni postanowili zrobić z niego deskę. Poważnie zaczęli o tym myśleć jeszcze podczas studiów, ale dotąd nie mogli znaleźć materiału, który byłby z jednej strony niebyt drogi, z drugiej lepszy od już leciwej pianki z poliuretanu. Wierzą, że dzięki zastosowaniu Varialowi staną się one lżejsze, bardziej wytrzymałe i elastyczniejsze. To może być przełom jakim na przykład w narciarstwie stało się wprowadzenie nart carvingowych. Szczególnie, że coraz więcej ekspertów uważa, że ten sport jest już gotowy na zmiany.
Sporym problemem desek produkowanych z poliuretanu jest ich łamliwość. Każda deska kosztuje ok. 700$, a jeśli ktoś dużo pływa to musi liczyć się z dużymi wydatkami, bo deski potrafią się łamać się nawet dwa razy na sezon. Po za tym dochodzą kwestie ekologiczne: produkcja pianki poliuretanowej jest szkodliwa dla środowiska i prędzej, czy później musiałby być zastąpiona jakimś nowym, lepszym materiałem.