Choć kierowcy coraz lepiej radzą sobie z obecnością rowerów na ulicach, przed nami kolejne wyzwanie w postaci samochodów bez kierowców. Według przewidywań, w 2035 r. aż 25% sprzedawanych samochodów nie będzie potrzebować kierowcy. Pytanie tylko czy to w ogóle będzie technologicznie możliwe? Dzięki wprowadzeniu autonomicznych pojazdów miała spaść liczba śmiertelnych wypadków na drogach (szacowaną obecnie na prawie 1,5 mln). I o ile lepiej radzą sobie one z innymi samochodami, to mają problem z pieszymi, a przede wszystkim rowerzystami.
W teorii autonomiczny samochód zatrzymuje się, gdy zauważy przeszkodę na swojej drodze. W przypadku roweru – przede wszystkim z powodu małych rozmiarów i zmiennej prędkości – nie jest to jednak takie proste. Trudno jest nawet rozpoznać kierunek, w jakim porusza się rower. Deep3DBox jeden z najbardziej zaawansowanych programów do rozpoznawania trzywymiarowych obiektów identyfikuje rowery jedynie w trzech na cztery razy, a tylko w niespełna 60% przypadków trafnie przewiduje kierunek ich jazdy. W dodatku przy gorszej pogodzie wyniki te drastycznie spadają.
Google uczy samochody rozpoznawania różnych kształtów i rozmiarów rowerów oraz gestów, którymi rowerzyści sygnalizują chęć skrętu. Przewiduje dla nich także więcej przestrzeni na drodze. Rowery nadal jednak są nieprzewidywalne, przypominając niekiedy samochody, a niekiedy pieszych. Problem dotyczy zresztą również pieszych, których zachowanie także nie zawsze można trafnie zasymulować.
Bezpieczeństwo to nie jedyna komplikacja. Przy założeniu, że autonomiczny samochód musi zatrzymać się w obliczu przeszkody, piesi i rowerzyści mogliby wymuszać pierwszeństwo, paraliżując bezradne pojazdy. Robin Hickman z University College London’s Bartlett School of Planning jest przekonany, że samochody bez kierowców nie zdadzą egzaminu na najbardziej ruchliwych ulicach. Być może rozwiązaniem będą oddzielne drogi dla różnych form transportu.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!