Skip to main content

Zaczęło się w Krakowie. Większa część 2016 roku dla miejskich rowerów była stracona, ale od połowy października Krakowianie mogli cieszyć się nowoczesnym systemem Wavelo i od razu pięć razy większym od tego, który był dostępny rok wcześniej. Tak uruchomiony został pierwszy w Polsce system rowerów publicznych czwartej generacji, czyli takich z własną blokadą otwieraną przy pomocy smartfonowej aplikacji (by można było go przypiąć nie tylko na stacji wypożyczeń, ale w każdym miejscu) oraz GPS-em, dzięki któremu można zlokalizować pojazdy stojące poza stacją. Niebawem podobny projekt ruszy w Trójmieście.

System, który obejmie Gdański, Gdynię i Sopot jest bardzo wyczekiwany, bo to jedyna duża polska aglomeracja, która nie dysponowała publicznymi rowerami – a trzeba przy tym pamiętać, że Gdańsk to miasto, które od lat wygrywa European Cycling Challenge. Jego uruchomienie zaplanowano w tym sezonie i to od razu z dużym rozmachem. Jesienią ubiegłego roku odbyły się konsultacje społeczne w sprawie umiejscowienia stacji. Rowerów ma być 3,5 tys., czyli dużo więcej, niż w Krakowie, gdzie jest ich 1,5 tys., mimo że liczba mieszkańców jest nawet odrobinę niższa (748 tys. vs. 765 tys.).

Jak to zwykle bywa z technologią, Trójmiasto przez swoje opóźnienie dokonało przeskoku i od razu mogło wybrać bardziej zaawansowany system. Trudniej w miastach, gdzie rowery publiczne już są i to w dużych ilościach. W Krakowie przejście do rowerów nowszej generacji było ułatwione, bo działający wcześniej system – najstarszy w Polsce – rozwijał się bardzo powoli i wymagał znaczącego powiększenia. Innym miastem, gdzie rowery publiczne już się wysłużyły jest Rzeszów – działają tu już od 2010 roku, a ostatnie powiększenie sieci miało miejsce w 2016 roku. Stąd pomysł Stowarzyszenia Rowery.Rzeszow.pl, aby dokonując modernizacji wysłużonej i wymagającej powiększenia sieci także od razu dokonać przeskoku technologicznego. Pomysł zmian podoba się także przedstawicielom miasta. Perspektywę jego wdrożenia odsuwają jednak w przyszłość ze względu na braki finansowe.

Szansa na generacyjną zmianę pojawiła się za to we Wrocławiu. To kolejny pionier publicznych rowerów (2011), który został daleko w tyle za resztą kraju, jeśli chodzi o rozwój całego systemu. Pojazdów jest tu mniej, niż w Lublinie. Dlatego miasto już na jesieni ubiegłego roku poinformowało, że chce zwiększyć park rowerowy z 810 do 2.000 sztuk. Właśnie zaczynają się konsultacje w sprawie rozmieszczenia nowych stacji, a miasto w internetowej ankiecie, w której mieszkańcy wskazują preferowane przez siebie miejsca, podsunęło dodatkowe pytanie: „Czy w Pani/Pana opinii powinno być możliwe oddanie i wypożyczenia roweru poza stacją?”. To właśnie opcja, którą zapewnia rower czwartej generacji (bez GPS-u nie da się ich odnaleźć). Jeśli Wrocławianie jednoznacznie opowiedzieliby się za taką opcją, może miasto potraktowałoby to poważnie i cały system wymieniło na nowocześniejszy. Sytuacja jest podobna do tej z Krakowa, gdzie znaczące powiększenie puli rowerów daje szansę na zmianę jakościową. Inaczej stara generacja zostanie tu na lata, aż się zdekapitalizuje.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

1 odpowiedź na “Inteligentne rowery rozjeżdżają się po Polsce”

  1. Wszystko fajnie ale we Wro chcą depozytu 10/20zł. Niewiele, ale z drugiej strony ktoś kto 'być może’ skorzysta musi przekazywać środki spółce, która robi problemy z ewentualnym zwrotem (listy, papiery) – mnie to denerwuje. Druga sprawa to niejasna polityka, bo niby jeżeli ma się poniżej tych 10/20zł na swoim koncie to nie wypożyczysz roweru. Wychodzi na to, że w jedną stronę dojadę rowerem, ale z powrotem tramwajem… no chyba, że zblokowałbym większe środki.
    Zapisałem się w pierwszym roku funkcjonowania i… nigdy nie wypożyczyłem miejskiego roweru.

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast

Trump klimatu nie popsuje