Japonia słynie z produkcji samochodów. I eksportuje je na potęgę – co siódmy samochód na świecie pochodzi z Japonii (lepszym wynikiem mogą się poszczycić tylko Niemcy). Samochody i ich części przynoszą Japończykom ok. jednej czwartej łącznych dochodów z eksportu. A jednak nie są przez nich kochane tak, jakby się można spodziewać.
Można powiedzieć, że chłodny stosunek Japończyków do pojazdów kołowych wyprzedzał wynalezienie samochodów. W epoce Edo (1603-1868) powozy były zakazane w tokijskim śródmieściu. Podobnie, jak i pozostałe miasta w tym kraju, japońska stolica opierała się głównie na transporcie wodnym. Pod koniec XIX w., tak jak i na Zachodzie, pojawiły się tu samochody. Było ich jednak znacznie mniej – Japonia była wówczas krajem biednym, gdzie niewiele osób mogło sobie pozwolić na taki zbytek. Zwłaszcza, w kraju nie posiadającym rezerw ropy. Od razu było też jasne, że na samochody brakuje miejsca. Do połowy XX w., większość ludności gnieździła się w ciasnej, drewnianej zabudowie. Z czasem – szczególnie gdy pożary wymuszały przebudowę – główne ulice były poszerzane. Mniejsze drogi – pozostawały wąskie, niczym w czasach samurajów.
Gdy w latach 50. XX. przyszedł boom ekonomiczny, Japończycy postawili na elektronikę, aparaty fotograficzne i samochody. W przeciwieństwie do Amerykanów, nie używali jednak tych ostatnich do gwałtownej ekspansji miast. Auta sprzedawano zamożnym mieszkańcom już istniejących miast, którzy do dyspozycji mieli także pociągi, tramwaje i rowery. Przejażdżka samochodem była raczej luksusową rozrywką niż koniecznością. Stopniowo samochodów zaczęło przybywać i w latach 60. w Japonii pojawiły się i autostrady. I tu jednak Japończycy poszli własną drogą. Autostrady były płatne i to słono. Nie zastępowały też dawnej infrastruktury miast, ponieważ wznoszono je w dużej mierze nad istniejącymi ulicami i kanałami. Samochody nie miały nigdy zastąpić innych środków komunikacji – taniej i wygodniej nadal jeździło się pociągami. Prawdziwie radykalne okazało się jednak japońskie rozwiązanie kwestii parkowania. W 1963. zakazano pozostawiania samochodu na noc na ulicy, bez względu na to, jak była szeroka i czy można było na niej parkować w dzień. Ponadto, aby zarejestrować samochód trzeba było udowodnić, że ma się gdzie go parkować.
Obecnie Japończycy mają mniej więcej tyle samo samochodów, co mieszkańcy innych rozwiniętych krajów, więc potrzebują dużo przestrzeni parkingowej. Rozwiązaniem są komercyjne parkingi na wynajem, służące na elastycznych zasadach całej okolicy. Prywatni właściciele i firmy nie muszą zajmować powierzchni, która przez dużą część dnia lub roku w ogóle nie jest wykorzystywana
Japonia nie lubi samochodów?
A oglądaliście Tokyo Drift. Tak, to film s/f – zgodzimy się – ale zachęcam do zapoznania się z szeroką kulturą motoryzacyjną Japonii, zanim znowu coś palniecie.