Jako pierwsza węgiel całkowicie porzuciła Belgia, która już w 2016 roku wygasiła swoją ostatnią elektrownię zasilaną „czarnym złotem”, a w minionym 2020 roku dołączyła do niej Austria i Szwecja.
Nieprzypadkiem tak przełomowa chwila nastąpiła w trakcie kryzysu epidemiologicznego i związanym z nim „lockdownem”, czyli wyłączeniem gospodarki. Spowodowało to znaczący spadek popytu na prąd i przechodzenie kolejnych krajów na tymczasową, bezwęglową dietę. Najdłużej, bo od 14 marca, z wyłączonymi elektrowniami węglowymi działała Portugalia, ale dosięgło to także Wielką Brytanię, która bez najbardziej klasycznego źródła energii zaczęła się obywać w połowie kwietnia.
Kraje rezygnujące z węgla na stałe to jednak całkiem inna kategoria. Trzeba pamiętać, że dysponują bardzo poważnymi alternatywnymi źródłami zasilania. Na przykład Belgowie, mimo długich węglowych tradycji osadzonych w rejonie Liege, są krajem z dużym zasobem elektrowni atomowych, które dostarczają 39 proc. mocy. Podobnie jest w Szwecji, gdzie poza atomem (40 proc. źródeł energii) podobną ilość mocy zapewniają elektrownie wodne. W górzystej Austrii mają one jeszcze większe znaczenie, a odnawialne źródła energii zapewniają tutaj 75 proc. mocy.
Za nimi podążają kolejne kraje, które także mają ustalony już plan pozbycia się węgla ze swojego miksu paliwowego. Jeszcze bardziej atomowa, ale znacznie większa Francja złożyła obietnicę, że zrobi to do 2022 roku, Słowacja i Portugalia na stałe mają od niego odejść rok później, Wielka Brytania w 2023 roku, a Irlandia oraz Włochy w roku 2024.
/Fot: Patrick Emerson//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!