Skip to main content

Zatłoczone ulice, ładne place zastawione parkowanymi masowo samochodami, ścieżki rowerowe znikające na ruchliwych rondach – ścisły związek Brukseli z samochodem trwał od lat. Teraz władze stolicy Belgii chcą wykorzystać nadzwyczajną sytuację związaną z koronawirusem, aby skończyć z dominacją samochodów. Priorytetem stało się tworzenie ścieżek rowerowych i „powolnych ulie”, które dają pierwszeństwo pieszym.

Od maja całe historyczne centrum miasta stało się przestrzenią, po której samochody mogą się poruszać z prędkością do 20 km na godzinę. Tu pierwszeństwo mają piesi i rowerzyści. Chodzi o to, aby każdy mieszkaniec mógł spokojnie zachować zalecany 1,5 metrowy odstęp i jednocześnie pozwolić pieszym omijać osoby stojące w szeroko rozstawionych kolejkach pod supermarketami, piekarniami czy kioskami.

W centrum miasta zaczęły być instalowane znaki drogowe wskazujące pieszych i rowerzystów, jako priorytetowych użytkowników dróg. I chodź są to na razie środki tymczasowe, Zieloni (którzy w zeszłorocznych wyborach do władz miasta i regionu bardzo bardzo poprawili swój wynik) liczą, że staną się one podstawą do wprowadzenia bardziej trwałych zmian. Ich głównym hasłem, przysparzającym im zwolenników jest walka ze smogiem, który w Brukseli od dawna była bardzo dużym problemem. Dlatego już wcześniej zdecydowano się na dość bezpardonową walkę z samochodami.

W efekcie tego utworzono Le Piétonnier – strefę przeznaczoną dla pieszych – która objęła pasy samochodowe placu de Brouckère, ruchliwego do niedawna skrzyżowania nazywanego brukselskim Times Square. Samochody zniknęły także z bulwaru Anspach i wielu jego przecznic. Od samochodów odetchnął też plac otaczający wystawny gmach giełdy – gdzie miały pojawić się drzewa, trawniki i kawiarnie. Niespodzianką dla władz miasta okazała się reakcja mieszkańców na zmiany, które zostały przyjęte dość entuzjastycznie. Teraz władze chcą iść za ciosem i oprócz oddania większej przestrzeni pieszym, zamierzają stworzyć 40 km ścieżek rowerowych, na jednej z najbardziej ruchliwych arterii łączących dzielnicę europejską z centrum miasta. Na razie w porównaniu z miastami podobnej wielkości jak Kopenhaga, Helsinki czy Monachium, wykorzystanie rowerów jest niskie i Zieloni chcieliby to zmienić.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast