W Londynie powstaje jedna z największych na świecie stref bez samochodu prywatnych. Dla rowerów, pieszych i autobusów zarezerwowane będą główne ulice między London Bridge i Shoreditch, Old Street i Holborn oraz Euston i Waterloo. Nowe zasady obejmą też mosty Waterloo oraz Londyński. Z niektórych tras znikną nawet autobusy.
Burmistrz Sadiq Khan liczy na to, że miliony podróży zamiast samochodem będzie się odbywać pieszo lub na rowerze. Aby jeszcze bardziej zniechęcić kierowców w strefach o dużym natężeniu ruchu w godzinach pracy w dni powszednie Londyn zwiększa tzw. opłaty kongestyjne, czyli za wjazd do centrum. Niektórzy niezbędni pracownicy, którzy muszą prowadzić prywatne pojazdy, otrzymają zwrot kosztów.
„Pandemia jest największym wyzwaniem dla naszej sieci transportu publicznego. Wszyscy Londyńczycy podejmą ogromny wysiłek, aby utrzymać bezpieczne odległości społeczne w transporcie publicznym, ponieważ stopniowo ograniczane są ograniczenia blokowania (i do miasta wraca życie – red.)”, mówi Khan przekonując przy tym, że na razie korzystanie z transportu publicznego powinno być ostatecznością.
Sam Transport for London (TfL), czyli operator autobusów i metra został objęty rządowym programem pomocowy. W czasie epidemii TfL utrzymywał bowiem swój transport dla niezbędnych pracowników, tracąc 90 proc. przychodów z opłat za przejazd (a jest to instytucja zatrudniająca 7 tys. pracowników). Z tego powodu, dla ratowania budżetu TfL czasowo zostały też zawieszone ulgi m.in. dla dzieci, seniorów i osób niepełnosprawnych.
/Fot: Untalented Guy//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!