Skip to main content

Włodarze dużych miast w przeszłości mieli słabość do strefowania miejskiej przestrzeni. Efektem tego było tworzenie z jednej strony wielkich dzielnic biurowcowych, z drugiej osiedli- sypialni, otaczających centrum. To niosło za sobą mnóstwo fatalnych konsekwencji, z których najbardziej zauważalną dla mieszkańców było spędzanie wielu godzin w korkach przejeżdżając z jednej strefy do drugiej. Przykładem może być Warszawa, gdzie codziennie masy ludzi przemieszczają się  pomiędzy dzielnicą biurową na Mokotowie Przemysłowym (zwaną Mordorem), a osiedlowymi sypialniami na Wilanowie, Białołęce czy Bemowie. Problem polega na tym, że zmiana tego stanu rzeczy za pomocą decyzji urbanistycznych jest bardzo trudnym i długotrwałym procesem.

Okazuje się, że tak naprawdę najwięcej w tej kwestii zdziałać mogą sami mieszkańcy, a rozbijaniu strefowania miasta sprzyja coraz bardziej elastyczne podejście do “miejsca pracy”. Lockdown gospodarki wynikający z epidemii tylko nasilił już wcześniejsze procesy związane z digitalizacją i tworzeniem mobilnych miejsc pracy. Dziś „biurową pracę” można wykonywać zarówno w dedykowanej do tego profesjonalnej przestrzeni w którymś z biurowców, jak i równie dobrze w swoim domu, w pobliskiej kawiarni, na ławce w parku czy nawet na trasie porannej przebieżki (załatwiając sprawy przez telefon). 

Nim jeszcze zaczęła się pandemia pracodawcy coraz elastyczniej podchodzili do organizacji pracy z dwóch powodów: ograniczenia  kosztów oraz zapewnienia w ten sposób atrakcyjniejszego środowiska pracy dla pokolenia Y i Z. Lockdown gospodarki ten proces tylko nasilił. A to ma ogromne znaczenie dla geografii miasta i funkcjonowania poszczególnych jego dzielnic, które stają się dzięki temu bardziej samowystarczalne i zrównoważone. Zmiana schematów poruszania się po mieście ożywia przestrzenie, które do tej pory w pewnych godzinach były martwe. Oczywiście praca nadal w dużej mierze jest zorganizowana w przestrzeniach biurowych, ale mieszkańcy miast korzystają z nich na dużo bardziej elastycznych zasadach. Pracują w przyjemnych i łatwo dostępnych przestrzeniach, w efekcie w środku dnia zapełniają się ulice miast, kawiarnie, parki, przestrzeń rekreacyjna czy miejsca spotkań. A jaką rolę mogą tu odegrać urbaniści i władze miasta? Muszą dobrze identyfikować te zmiany, by móc je rozsądnie wspierać i nadawać pożądany z punktu rozwoju miast kierunek. Można robić to na wiele sposobów: polityką mieszkaniową, promują  za pomocą czynszów określone rodzaje usług w określonych miejscach, zmieniając infrastrukturę pieszą i rowerową, rozbudowując sieć transportową, czy udostępniając sieć Wi-Fi w miejscach publicznych.

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast