Podczas gdy ekonomiści szacują straty wynikłe z pandemii i liczą na ożywienie gospodarki, ekolodzy uświadamiają, że stymulacja będzie miała konsekwencje nie tylko dla gospodarki, ale i klimatu. „Zielone ożywienie” ma nie tylko stworzyć miejsca pracy, ale i lepiej przygotować społeczeństwo na wyzwania przyszłości. Oczekiwania mogą wydawać się nierealistyczne, ale doświadczenia ostatnich lat wskazują, że rozwój gospodarczy nie musi kolidować z troską o środowisko.
Od 2005 r. aż 41 amerykańskich stanów zwiększyło PKB, ograniczając zarazem emisję CO2. W latach 2005-2018 PKB całego kraju wzrosło o 25%, podczas gdy emisja CO2 spadła o 12%. W przypadku niektórych stanów postęp jest jeszcze bardziej spektakularny: Massachusetts zwiększyło gospodarkę o 26%, zmniejszając emisję o 25%. Dla Południowej Karoliny wzrost ekonomiczny wyniósł 21%, a spadek emisji – 21%. Nie wszystkim się to udało. Louisiana, Teksas, Washington, Mississippi, Arkansas, Północna Dakota, Południowa Dakota, Nebraska i Idaho odnotowały wprawdzie wzrost gospodarczy, ale kosztem wzrostu emisji gazów cieplarnianych. Dla Idaho, wzrostowi PKB o 22% towarzyszyło zwiększenie emisji o 17%. Jak wynika z raportu wydanego przez World Resources Institute, o tym komu się udało, nie decydowało położenie geograficzne. Kluczowym czynnikiem okazało się przejście z węgla na gaz jako źródła energii. Teraz – konkludują autorzy raportu – czas na następny krok: pozyskiwanie energii odnawialnej. Ważne jest także by poza sektorem energetycznym, zmiany objęły budownictwo i transport.
Przejście na energię odnawialną nie jest równie łatwym wyzwaniem. Nie obędzie się więc bez pomocy państwa. Skoro teraz i tak nadszedł czas na intensywniejszą pomoc państwa oraz nowe inwestycje, czemu nie powiązać tego z troska o klimat?
Jeszcze nie dodano komentarza!