Ma się to stać już w 2025 roku. Wszystko za sprawą spadających kosztów produkcji energii słonecznej, które według wyliczeń International Energy Agency (IEA) okazały się o 20 do 50 proc. niższe niż wcześniej szacowano. Jak donosi World Economic Forum, już teraz w większości państw bardziej opłaca się stawiać elektrownie słoneczne niż klasyczne, zasilane paliwami kopalnymi.
Patrząc wstecz na całą dekadę wzrostu popularności fotowoltaiki spadek jej kosztów sięga aż 90 proc., co pokazuje jak diametralnie zmieniła się sytuacja. Jeszcze kilka lat temu niewiele osób z takim optymizmem patrzyło na parametry finansowe tej technologii. Liderem zmian są Chiny, które stały się zarówno głównym producentem, jak i głównym odbiorcą paneli słonecznych. Tylko w jednym 2018 roku uruchomiły elektrownie solarne produkujące 115 TWh energii, co wystarczyłoby do zasilenia np. takich Niderlandów (do niedawna Holandii). Na drugim miejscu plasują się Amerykanie ze znacznie skromniejszym osiągnięciem rzędu 33 TWh.
Niezwykłe tempo rozwoju fotowoltaiki pozwala więc kreślić optymistyczne scenariusze, w których czysta technologia szybko zdominuje energetykę węglową, niemniej nie obędzie się bez raf. IEA przestrzega, że najsłabszym ogniwem – i to dosłownie – mogą okazać się sieci elektroenergetyczne, nie dostosowane do charakterystyki z jaką pracują nowe źródła prądu. Słońce zachodzące za chmury i horyzont jest znacznie mniej stabilnym źródłem zasilania niż stale zasilany węglem kocioł w elektrowni, więc pomimo że zakup samych paneli słonecznych robi się znacznie tańszy, dochodzą do nich także konieczne inwestycje w sieć przesyłową, która musi być znacznie bardziej elastyczna.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Chiny produkuja 40+ GW energii jadrowej i jakies 10GW energii slonecznej – tyle w temacie 🙂