…ale także pieszych wędrówek. Tak przynajmniej wynika z badania przeprowadzonego w brytyjskim Essex. W ciągu pół roku od wprowadzenia elektrycznych hulajnóg 82 proc. kierowców chociaż raz porzuciło auto na rzecz przejazdu na stojąco.
Badanie w sześciu miastach w Essex przeprowadziła specjalizująca się w mikromobilności firma Spin. System hulajnóg elektrycznych został w Essex uruchomiony w grudniu 2020 roku. Wystartował późno, bo w Wielkiej Brytanii prywatne hulajnogi elektryczne są zakazane, a Departament Transportu ostatecznie zgodził się tylko na uruchamianie systemów współdzielenia pojazdów pod egidą władz lokalnych (tak jak w Polsce dzieje się z systemami rowerowymi).
Jedną z kluczowych przyczyn wprowadzenia e-hulajnóg na ulice miast w Essex (pojawiły się w Brentwood, Braintree, Basildon, Colchester, Chelmsford, Clacton-on-Sea) było udostępnienie opcji zrównoważonego transportu, która zmniejsza częstotliwość osobistych kontaktów i ryzyko zakażenia Covid. Tak postrzegają je użytkownicy – 86 proc. ankietowanych uważa, że pod względem epidemiolgicznym hulajnoga to bezpieczniejsza opcja niż transport publiczny. Równocześnie 44 proc. ankietowanych przyznało, że co najmniej raz używało hulajnogi, aby połączyć się z transportem publicznym.
Kluczowe jest jednak ich znaczenie jako alternatywy dla samochodów prywatnych: z badań wynika, że gdyby nie uruchomiono systemu, aż 31 proc. ankietowanych swoją ostatnią podróż zamiast elektryczną hulajnogą odbyłoby właśnie autem. Z drugiej strony okazało się, że szybka i bezwysiłkowa forma transportu rozleniwiła mieszkańców i stała się także konkurencją dla wędrówek – aż 38 proc. kierowców przyznało się, że od czasu wprowadzenia systemu wybiera hulajnogę zamiast chodzić na piechotę.
/Fot: PBOT//
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Jeszcze nie dodano komentarza!