Duże miasta zwykło się uważać za środowisko niesprzyjające równowadze psychicznej. Tymczasem – jak wskazuje nowe badanie opublikowane niedawno w Proceedings of the National Academy of Sciences – mogą mieć korzystniejszy wpływ na nasze zdrowie psychiczne niż mniejsze miejscowości.
Badanie opiera się na modelu matematycznym i wielu bazach danych pozwalających śledzić wpływ środowiska życia na depresję. Zbierano dane z amerykańskich miast, kontrolując takie czynniki, jak wykształcenie, mobilność, przynależność etniczną i dochody. Najnowsze analizowane dane pochodzą z 2019r., a więc sprzed pandemii.
Okazuje się, że przypadkowe kontakty i interakcje, na które skazuje nas duże miasto pomagają rozładować stres. Nawet jeśli są chłodne i nieprzyjazne. Mijając w pośpiechu innych, widzimy ich przynajmniej i to już coś znaczy.
Wpływ kontaktów społecznych na samopoczucie był już wielokrotnie potwierdzany, a przymusowa izolacja związana z pandemią przyciągnęła szczególną uwagę do tej kwestii. Niepokój i agresja okazały się częstym efektem izolacji i jedną z głównych przyczyn zwiększonych problemów ze zdrowiem psychicznym. Ludziom dotkliwie brakowało choćby widoku innych ludzi. Duże miasta, choć z wielu przyczyn sprzyjają stresowi, zapewniają więcej takich kontaktów. Nie znaczy to, że wszyscy powinniśmy ściągać do aglomeracji, ważne jednak – jak konkludują autorzy raportu – by urbaniści zarówno w dużych jak i mniejszych ośrodkach wzięli pod uwagę tę potrzebę, projektując infrastrukturę.
to zdjecie to raczej nie z parku w Polsce.. tutaj chodzenie po trawie-nie wspominajac o siedzeniu na niej! – grozi mandatem.