Jakość powietrza w Santiago zmobilizowała władze do inwestycji w elektryczne taksówki. Rządowy program pozwala dofinansować zakup elektrycznego samochodu i sprzętu do jego ładowania kwotą 11 tys. dolarów, co stanowi ponad jedną trzecią kosztów inwestycji.
Położona w dolinie u podnóża Andów chilijska stolica Santiago często tonie w smogu. Zwłaszcza zimą, gdy powietrze niemal nieruchomo stoi nad ponad 5 milionowym miastem. To samo dotyczy innych miast, jak Temuco czy Osorno. Według rządowych szacunków, ok. 10 mln ludzi w kraju oddycha powietrzem znacznie przekraczającym dopuszczalny (według norm WTO) poziom zanieczyszczenia, co przekłada się na ok. 4 tys. zgonów rocznie. Jak wyliczył rząd Chile, poprawa jakości powietrza mogłaby przynieść bardzo wymierne oszczędności rzędu 8 mln dolarów rocznie.
Już od jakiegoś czasu władze starają się ograniczyć emisję gazów cieplarnianych. Santiago do 2050 r. chce stać się neutralne węglowo. Miasto już teraz szczyci się największą poza Chinami flotą 776 chińskich autobusów elektrycznych, a plany przewidują, że do 2040 r. cały transport miejski ma być napędzany energię elektryczną. W tym roku przyszedł czas na taksówki. Oferując subsydia na elektryczne pojazdy, władze przekonują, że przy obecnych cenach prądu i paliwa, kierowcy, którzy pokonują ponad 30 tys. km rocznie zyskają finansowo na zmianie. Aby usprawnić zmianę, rząd podpisał umowę z chińskim producentem samochodów BYD. Oprócz dotacji posiadacze elektrycznych taksówek dostaną domowe instalacje do ładowania samochodów i zostaną zwolnieni z podatku na rzecz oczyszczania środowiska. Nie chodzi o przekonanie nowych kierowców – program adresowany jest do taksówkarzy, którzy jeździli dotychczas tradycyjnymi pojazdami. Liczba taksówek w Santiago wynosi obecnie 22400 i została na kilka lat „zamrożona” na tym poziomie.
Jeszcze nie dodano komentarza!