Do 2030 roku na drogach w USA może jeździć 26 milionów pojazdów elektrycznych, a to oznacza, że będzie potrzeba ponad 10 razy więcej ładowarek w miejscach publicznych i miejscach pracy niż obecnie. Ich liczba wzrośnie z około 216 tys. do 2,4 milionów do końca dekady. Ładowarki te są potrzebne zarówno kierowcom żyjącym w mieście, którzy nie mogą podłączyć samochodu do kontaktu w garażu, jak i kierowcom odbywającym dłuższe podróże. Ale funkcjonalność ładowarek nie musi się ograniczać tylko do pojazdów elektrycznych, mogą one pełnić również funkcję magazynów energii odnawialnej. Wystarczy wykorzystać ich akumulatory, do składowania nadmiaru energii, które działają jak źródło zasilania awaryjnego, gdy zachodzi słońce lub awaria sieci.
I właśnie te dodatkowe funkcje mogą pomóc w upowszechnieniu najbardziej pożądanych przez kierowców – szybkich ładowarek do pojazdów elektrycznych. Są one bardzo obciążające dla sieci elektrycznych, w niektórych momentach w czasie pracy potrzebują one więcej energii niż 300 gospodarstw domowych. Zamiast pobierać tak duże ilości prądu z sieci w czasie ładowania, ich akumulatory można ładować się przez cały dzień, i przechowywać nadwyżkę energii odnawialnej w magazynie energii, dzięki czemu przy szybkie ładowanie nie obciążałoby tak bardzo sieci. Tym bardziej, że na przykład w Kalifornii w słoneczne dni wiosną już dziś jest tak dużo energii słonecznej, że część z niej jest marnowana. A produkcja prądu z OZE będzie dalej rosnąć, a nie spadać.
Wymaga to oczywiście stworzenia odpowiedniej infrastruktury, którą w USA buduje start-up ElectricFish. Firma jeszcze w tym roku zainstaluje pierwsze takie ładowarki w Los Angeles, we współpracę z sieciami stacji benzynowych. Z reguły zainstalowanie typowej szybkiej ładowarki wiąże się z kosztowną modernizacją sieci elektrycznej, ale nowe ładowarki ElectricFisha można podłączyć do dowolnego już istniejącego połączenia elektrycznego
Jeszcze nie dodano komentarza!