San Francisco w ostatnim czasie bardzo się zmienia, budując nowe trasy rowerowe i eksperymentując z zamykaniem dużych arterii miasta dla samochodów. Ale 16 lat temu było inaczej, 70 proc. niezabudowanej powierzchni w centrum miasta, była opanowana przez samochody, brakowało parków i przestrzeni dla pieszych. Dlatego w 2005 r. grupa aktywistów miejskich Rebar postanowiła działać i rozłożyła w jednym z miejsc parkingowych trawnik, ustawiła drzewo i ławkę, zapraszając przechodniów, by usiedli i odpoczęli. Opłacając parkometr na dwie godziny można było samemu „zaparkować się” w naprędce zaimprowizowanym, zielonym skwerku. Po dwóch godzinach organizatorzy zwinęli ogródek i wszystko wróciło do normy.
Coś, co miało być jednorazowym wydarzeniem zyskało jednak zaskakującą popularność i przerodziło się w cykliczną imprezę Park(ing) Day. Już rok później w tym dniu zorganizowano 47 miniparków w 13 miastach. Powstały całe poradniki, jak zorganizować taką przestrzeń, a zdobyte doświadczenie i stworzone wówczas innowacyjne okazały się bardzo przydatne kiedy wybuchł Covid-19. Pandemia tylko zwiększyła zainteresowanie Park(ing) Day, szczególnie że w czasie lockdownu naprędce trzeba było przeprojektować ulice, tak by lepiej służyły społeczności i potrzebie zachowania dystansu społecznego. Zaczęły się mnożyć tymczasowe parki, patia, ścieżki rowerowe i place zabaw. Przestrzeń przy krawężniku została zmieniona na restauracje lub tereny zielone. Teraz celem wielu aktywistów, ale i miejskich władz, stało się zachowanie jak największej ilości z tych ulepszeń.
A koncepcji na zagospodarowanie parkingów jest wiele. Na przykład w Sydney powstają od 13 lat jednodniowe ogródki i teraz zbierane są fundusze na to, by je na trwałe zatrzymać. A w Hamilton (Ontario) organizowane są parkometrowe imprezy (Parking Meter Parties): organizatorzy zapraszają na jeden z pustych w danym momencie parkingów, zachęcają przy tym, by przynosić ze sobą leżaki, jedzenie, bębny, bańki mydlane i … kawałek trawy, na którym można będzie usiąść.
W idei „jednodniowych parków” nie chodzi wyłączne o zieleń. Opłata za parkometr może być postrzegana jako (tymczasowy) dostęp do własności gruntów miejskich. Dla pomysłodawców Park(ing) Day oznacza to nie tylko prawo do korzystania z nich, ale także możliwość wpływania na ich kształt. Początkowo pomysły dotyczyły parków, ale z czasem stały się znacznie bardziej różnorodne: począwszy od boisk do krykieta, poprzez przenośne biblioteki, stoiska z lemoniadą. Punkty naprawy rowerów czy nawet miejsca ślubnej ceremonii.
Jeszcze nie dodano komentarza!