Ostatnio pisaliśmy o nowym typie fabryk, których działanie mocno przecina się z ekologią. Nie dość, że nie szkodzą środowisku, bo de facto niczego nie produkują, to jeszcze mogą okazać się kluczowe w walce z globalnym ociepleniem. Mowa oczywiście o fabrykach wychwytujących CO2 z powietrza i zamieniających je w skały. Wydaje się to genialnym rozwiązaniem, bo już wiadomo, że samo zakończenie emisji CO2 (czyli przejście całej światowej gospodarki zeromisyjność, co zajmie dekady) nie wystarczy do ustabilizowania klimatu. Ludzkość będzie musiała usunąć część CO2 z powietrza, dzięki czemu docelowo w przyszłości będzie można myśleć nawet o regulowaniu temperatury na Ziemii. Na razie największym taką inwestycją są zakłady uruchomione we wrześniu przez szwajcarską firmę Climeworks w Islandii, które mają przejmować z atmosfery i magazynować w ziemi ok. 4 tys. ton CO2 rocznie. Komercyjny sukces nowego przedsięwzięcia okazał się tak duży, że szwajcarska firma już szykuje się do budowy 10 razy większej fabryki. Drugim działającym na trochę innej zasadzie przedsięwzięciem jest budowana w Teksasie infrastruktury pochłaniającą milion ton CO2 rocznie, za którą stoi Carbon Engineering oraz Occidental Petroleum. Oczywiście technologia jest w powijakach, przez co jest droga, ale można to zmienić za sprawą skali. A jak ona w zasadzie działa?
W najbardziej popularnym modelu jej twórcy wykorzystują odczyn kwaśny CO2, który gdy połączymy go z wodą, staje się kwasem. Tymczasem niektóre skały, na przykład te bogate w wapń, są zasadowe. Wystarczy więc podłączyć CO2 z ciężkimi bazaltowymi skałami wulkanicznymi (bogatymi w wapń), z którymi gaz dobrze reaguje. W efekcie minimalizujemy CO2, wiążąc go na stałe z bazaltem i tworząc nowy rodzaj skały zawierające węglany wapnia czy magnezu. W ten sposób możemy na stałe przechowywać prawie nieograniczoną ilość gazów cieplarnianych.
Innym sposobem jest wykorzystanie podziemnych zbiorników pozostałych po wydobytej z morza ropy. Na przykłał dziękie występowaniu wodonośnych warstw na Morzu Północnym firma wydobywcza Equionor wychwytuje co roku milion ton CO2 i składuje go na głębokości około kilometra pod dnem oceanu. Wielkość podziemnych magazynów, w którym można przeprowadzić sekwestrację CO2 znacząco przewyższa aktualne potrzeby.
Nie ma znaczenie gdzie znajduje się instalacja wychwytująca CO2 ponieważ gaz tak szybko miesza się z powietrzem, że można go usuwać z dowolnego miejsca na Ziemii, wszędzie jego stężenie jest zbliżone. Dzięki temu możemy umieścić technologię dokładnie tam, gdzie planujemy używać lub składować CO2. Ważny jest tylko to, aby sposób jego przechowywania był trwały, dając gwarancję zatrzymania cieplarnianego gazu na przynajmniej kilkaset lat.
Jeszcze nie dodano komentarza!