Pomysł na zrobienie superszybkiej kolejki miało wielu. Tylko jeden Elon Musk, twórca Tesli oraz Space X, ma jednak w sobie tyle zapału, że wizję potrafi przekuć na rzeczywistość. I tak w 2013 roku przedstawił projekt Hyperloop. To nawet nie kolejka, ale raczej pneumatyczna poczta dla ludzi. Zamknięci w kapsułach mają mknąć z prędkością sięgającą 1.200 km/h, czyli o połowę szybciej niż przeciętny samolot pasażerski.
Projekt właśnie stratuje i układany jest już pierwszy segmenty “wielkiej rury”. Pierwszy etap to stworzenie toru testowego. Konstrukcja stanie w Quay Valley w Kaliforni i można powiedzieć, że jest skrzyżowaniem toru wyścigowego z akceleratorem. Na odcinku 5 mil (8 km) Musk chce udowodnić przede wszystkim opłacalność swojego przedsięwzięcia. Sama szybkość bowiem nie wystarczy. Pokazała to historia Concorda, samolotu mknącego z prędkością ponaddźwiękową. Mimo niebywale krótkiego czasu podróży, ceny biletów sięgające 10 tys. funtów na trasie Londyn – Nowy Jork, spowodowały że pasażerowie wybierali dłuższe, ale znacznie tańsze przeloty. Ostatecznie europejska branża lotnicza porzuciła swój wizjonerski projekt.
W podobną pułapkę nie chce wpaść Musk ze swoim Hyperloop. Jako projekt referencyjny przyjął nowo tworzoną superszybką linię kolejową, która budowana jest w Kaliforni. Tor długości 640 km na którym pociąg rozpędzi się do 350 km/h ma kosztować 33 mld dolarów (pierwotne założenia były znacznie niższe). Daje to cenę kilometra nie przekraczającą 50 mln dolarów za kilometr. Tymczasem według wstępnych szacunków koszt budowy testowego toru Hyperloop to około 100 mln dolarów czyli 12,5 mln dolara za kilometr.
Różnica zaprezentowana przez Muska robi wrażenie. Wynika jednak głównie z wysokich kosztów inwestycji w Kaliforni. Przy konstrukcji torów szybkiej kolei, np. we Francji, koszty sięgały 10 mln euro za km. Cena przede wszystkim jest uzależniona od terenu, po którym ciągnie się trasę. W przypadku Hyperloop ta zależność jest istotnie mniejsza. W porównaniu z torowiskiem, proporcjonalnie wyższy jest sam koszt metalowej tuby.
Elon Musk do 2017 roku daje sobie czas na dopracowanie toru w Quay Valley, a rok później na pokład Hyperloop wejdą pierwsi pasażerowie. Najpierw pojadą z prędkością 260 km/h. Jeśli wszystko się uda, nowoczesna kolej ma opleść całą Amerykę. W optymalnym układzie, bez zatrzymywania się, podróż przez kontynent z Nowego Jorku do San Francisco trwałaby cztery, pięć godzin.
Stawiając pierwszy Hyperloop Musk porównuje się do kolei, ale przy takich parametrach rękawicę rzuci przede wszystkim lotnictwu.
PRZECZYTAJ TAKŻE:
SAMOJEZDNE WAGONIKI ROZWIOZĄ LUDZI PO MIEŚCIE | DRONEM DO PRACY, CZYLI NADLATUJĄ SAMOCHODY | SAMOCHODOM PRZYSZŁOŚCI CORAZ BLIŻEJ DO TRANSFORMERSÓW |