Niemcy postanowili ulżyć obywatelom. W sytuacji drożejącego paliwa od czerwca przejazd kolejami i komunikacją miejską kosztuje zaledwie 9 euro miesięcznie. Rząd liczy, że w ten sposób przyspieszy dekorbanizacje i uzależnienie się od ropy. Promocja trwa trzy miesiące. Potem Niemcy mają zadecydować co dalej.
Trzeba przyznać, że Niemcy sami zapracowali sobie na obecne kłopoty. Strategicznie uzależniając się od rosyjskiej ropy i gazu zrobili grunt (oczywiście nie tylko oni) pod rosyjską agresję na Ukrainę. Kiedy wojna faktycznie wybuchła desperacko przeorientowali swoja politykę o 180 stopni. Teraz chcą radykalne zmniejszyć zużycia paliwa i uniezależnić się od ropy.
Pomysł jest jest prosty. Chcą przekonać społeczeństwo do przesiadki do pociągów i komunikacji miejskiej na dużą skalę. Niemiecki rząd liczy, że połączenie skokowego wzrostu cen paliwa i mocnego obniżenia cen biletów pomoże w tym.
Przez trzy letnie miesiące miesięczny bilet na wszystkie rodzaje komunikacji będzie kosztował zaledwie 9 euro. Biorąc pod uwagę zamożność niemieckiego konsumenta to niewiele. Porównując siłę nabywczą Niemców i Polaków to tak, jakby wprowadzić w Polsce miesięczne bilety za 16 złotych (3,5 euro). Jak określili to dziennikarze Bloomberga koszty transportu publicznego spadły do niemal symbolicznego poziomu.
Na przykład osoba dojeżdżająca do pracy i korzystająca ze wszystkich berlińskich stref tranzytowych zaoszczędzi 98 euro miesięcznie. A osoby mieszkające i pracujące w Hamburgu będą nawet 105 euro do przodu. Co więcej za 9 euro będzie można przemierzyć w zasadzie cały kraj, korzystając z usług kolei regionalnych.
Nie wszyscy są tym pomysłem zachwyceni. Związkowcy uważają, że tanie bilety przeciążą pociągi i sieć. Jak dotąd sprzedaż biletów była na tyle dobra, że Deutsche Bahn zaplanował już dodatkowe połączenia. W ten sposób chce zarządzać skokiem popytowym.
Niemiecka Federalna Agencja Środowiska przygotował nawet wyliczenia. Gdyby Niemcy masowo korzystali z transportu publicznego w drodze do pracy zaoszczędziliby 21,3 mln ton emisji CO2 rocznie. To są szacunki. Bo nie wiadomo, ilu osób zrezygnuje z podróży samochodem. Jeśli faktycznie przesiądą się do pociągów i komunikacji miejskiej, to bilet za 9 euro może okazać się pomysłem na nową niskoemisyjną rzeczywistość.
Jeszcze nie dodano komentarza!