Świat ogarnął trend przekształcania elektrowni węglowych w centra produkcji czystej energii. Bardzo dużo pod tym względem dzieje się m.in. za oceanem, zjawisko to można już jednak zaobserwować także w Polsce.
W USA taką strategię przyjęło kilka stanów, gdzie w miejsce starych nie działających już elektrowni węglowych stawia się farmy wiatrowe oraz słoneczne. Szczególnie powszechne jest to w stanach przybrzeżnych, takich jak New Jersey i Massachusetts, które dysponując dobrymi warunkami wietrznymi, dużo inwestują w wiatraki. Liderem zmian jest jednak Illinois, którego tylko pólnocno-zachodni skrawek – tam gdzie leży Chicago – styka się z jeziorem Michigan.
Rekomendację do prowadzenie tego typu zmian już niemal dekadę temu wydał Departament Energii, a głównym argumentem za jest to, że ponowne wykorzystanie elektrowni węglowych przyniesie mniej szkód niż odbudowa nowej elektrowni czystej energii. Większość elektrowni węglowych jest już podłączona do podstacji, które przekazują energię do sieci dystrybucyjnej rozciągającej się na terenie całego kraju. Wymiana samego źródła prądu z elektrowni węglowej na OZE sprawia, że nie trzeba całkiem od nowa budować całej infrastruktury z przewodami, czujnikami, a przede słupami wysokiego napięcia, których nikt nie chce w nowych lokalizacjach. Adaptacja istniejącego zaplecza eliminuje też koszty środowiskowe, a wiatraki dużo łatwiej stawiać w strefach przemysłowych, niż na całkiem nowym gruncie, gdzie napotykają opór ze strony mieszkańców i ekologów.
Podobna konwersja w stronę ekologii widoczna jest już także w Polsce. Przez lata elektrownie ograniczały się wyłącznie do modernizacji swoich pieców, aby poza węglem móc też palić biomasą uznawaną za OZE. Jako pierwszy realną transformację zaproponował jednak ZE Pątnów-Aadamów-Konin, który działa w oparciu o węgiel brunatny. To niskiej jakości paliwo, którego nie da się wozić na duże odległości, więc elektrownie działają w oparciu o lokalne odkrywkowe wydobycie węgla. Gdy z nich się zrezygnuje, traci sens także sama produkcja prądu.
I taki mniej więcej jest scenariusz w ZE PAK, który już w 2024 roku zdecydował się zamknąć ostatni blok węglowy. W pierwszym kroku w 2012 roku zaczął zmieniać paliwo na biomasę – w ten sposób w czerwcu tego roku elektrownia Konin całkowicie przeszła na odnawialne paliwa. Już jednak w 2018 roku grupa podjęła decyzję o inwestycji w pierwszą farmę fotowoltaiczną, która kosztem 164 mln zł powstała na 100 ha dawnej kopalni węgla w Adamowie. To największa solarna elektrownia w Polsce, ale PAK w maju tego roku zapowiedział już inwestycję w kolejną trzy razy większą farmę. Równolegle grupa inwestuje też w farmy wiatrowe, a także chce zbudować wytwórnię wodoru na terenie elektrowni Konin.
/Fot ZE PAK//
Jeszcze nie dodano komentarza!