Kuchenki indukcyjne są lepsze dla środowiska niż gazowe. Jedno z niedawnych badań Uniwersytetu Stanforda wykazało, że sam metan wydobywający się z kuchenek gazowych w USA jest porównywalny z emisją CO2 z pół miliona samochodów. Nie zawsze wystarcza to jednak, by przekonać klientów do wymiany sprzętu na nowy. Inżynierowie pracują więc nad innymi zachętami. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie jedynie 5% gospodarstw domowych korzysta z płyt indukcyjnych.
Start-up Channing Street Copper Company koncentruje się na obniżeniu kosztów przejścia z gazu na indukcję. Dotychczas wymagało to często modernizacji całej instalacji elektrycznej w kuchni i potencjalnie także w domu. Aby rozwiązać ten problem Cooper dodał do swojej kuchenki baterię, która umożliwia podłączenie do standardowego gniazdka ściennego. W przypadku awarii prądu, bateria wystarcza na ugotowanie około pięciu posiłków. Może również zasilić lodówkę lub telefon komórkowy.
Kolejna bariera to przekonanie, że „na gazie” gotuje się lepiej. Hasło „gotowanie na gazie” zaczęto promować jeszcze w latach 30. XX. z udziałem m.in. takich gwiazd jak Marlene Dietrich i głęboko wryło się ono w świadomość konsumentów. Tymczasem, o ile kuchenki elektryczne mają wady (np. są trudniejsze do regulacji podczas gotowania) nowe kuchenki indukcyjne mogą przewyższać gaz pod względem jakości gotowania. – Możemy zagotować litr wody w około 40 sekund – mówi Sam D’Amico, założyciel i dyrektor generalny start-upu Impulse, który opracowuje kuchenkę indukcyjną wyposażoną w akumulator. – Możemy także natychmiast obniżyć gotowanie do „niskiego wrzenia”. Kuchenka (wciąż w fazie rozwoju) ma mieć także oferować inne udogodnienia, jak pomoc w przechodzeniu przez kolejne kroki przepisu kulinarnego, czy zasilanie przeprojektowanych wersji innych urządzeń, takich jak frytkownice, które wyglądałyby, jak naczynia kuchenne i zajmowały mniej miejsca na blatach.
Jeszcze nie dodano komentarza!