Liczba zużywanych przez Polaków torebek plastikowych od trzech lat właściwie się nie zmienia – w 2022 roku wzrosło o nieco ponad 1 proc., sięgając 174,5 mln zł. Ważniejsze jednak, że ich zużycie jest znacznie mniejsze niż się spodziewano. Jesteśmy przeszło cztery razy poniżej średniej europejskiej.
Wprowadzając opłatę recyklingową za torebki o grubości do 50 mikrometrów w 2018 roku Ministerstwo Klimatu i Środowiska zakładało, że wpływy z niej będą przeszło sześć razy większe niż dziś, czyli ponad 1,15 mld zł. Na początku były skromniejsze, bo przepis okazał się nieszczelny – nie obejmował grubszych torebek, na które szybko przerzuciły się sklepy i konsumenci. Dopiero w 2019 roku opłata objęła wszystkie reklamówki, stąd w kolejny 2020 roku pojawił się już stabilny strumień wpływów, który przez kolejne dwa lata się nie zmienia. Widać jednak jak bardzo błędną ocenę rynku przyjęło Ministerstwo.
Z jego oceny wynikało, że Polacy co roku średnio per capita wykorzystują 152 tego typu torebki, podczas gdy dziś liczba ta sięga 23 sztuk. I jest jedną z najniższych w Europie, gdzie średnia sięga 93 sztuk. Kraje rozwijające się – te z Europy Środkowo-Wschodniej – co do zasady produkują mniej odpadów, niż społeczeństwa zamożniejsze, ale w kwestii użycia reklamówek ta reguła nie obowiązuje. Poza Polakami najmniej używają ich również mniej zamożni Portugalczycy (9 sztuk), ale jednocześnie dostatnio żyjący Belgowie (17 sztuki), podczas gdy w Czechach jest ich 247, a na Litwie 332. Tu większe znaczenie mają więc zachowania zakupowe w znaczy sposób kształtowane przez politykę opłat.
Pozostaje pytanie czy liczbę tę da się jeszcze zmniejszyć. Przeliczając zużycie nie na mieszkańca, ale gospodarstwo domowe wychodzi, że w Polsce zużywa się 62 torebki rocznie, czyli nieco więcej niż jedną tygodniowo. Są więc raczej okazjonalnym środkiem transportu zakupów i potrzeba atrakcyjnej alternatywy, aby całkiem się ich pozbyć.
Jeszcze nie dodano komentarza!