Panele słoneczne instalowane na balkonach robią się coraz popularniejsze, zwłaszcza w Niemczech. Według danych Federal Network Agency liczba takich elektrowni słonecznych od początku tego roku podwoiła się. W Polsce też już mamy kilka takich inicjatyw.
Mówimy tu o sporej liczbie instalacji, sięgającej 137 tys. Dla porównania w Polsce w rekordowej trzeciej edycji programu Mój Prąd w 2021 roku wpłynęło 178 tys. wniosków o dofinansowanie fotowoltaiki dachowej. Obecnie, łącznie z już istniejącymi w Niemczech, jest już 230 tys. instalacji balkonowych. A jak przekonują eksperci, te statystyki i tak nie są pełne. Boom na nowy sposób zasilania mieszkań, które nie mogą skorzystać z fotowoltaiki dachowej – głównie w budynkach wielorodzinnych – to efekt wysokich cen prądu oraz łatwej dostępności taki zestawów w sklepach.
Co interesujące, tego typu instalacje najpopularniejsze są na północy kraju w nadmorskich landach Meklemburgia-Pomorze Przednie i Szlezwik-Holsztyn. Jest ich tu już odpowiednio 5 i 4,2 w przeliczeniu na 1000 mieszkańców. Niemcy masowo instalują elektrownie balkonowe nawet bez szczególnych ułatwień rządu federalnego, który dopiero planuje uprościć proces ich instalacji.
W Polsce tego typu rozwiązania nie są żadną nowością. Jako pierwsza taki pomysł podjęła sopocka Spółdzielnia Mieszkaniowa Przylesie (projekt na zdjęciu obok). Policzyła nawet, że będą dawać 180 MWh prądu, czyli więcej niż te, które wcześniej zainstalowano na dachu – ich możliwości to 130 MWh. Ostatecznie plan jednak porzuciła. Wdrożyli go za to m.in. mieszkańcy bloku przy ul. Śląskiej w Szczytnie. Do tego musieli jednak zlikwidować istniejące balkony i wstawili nowoczesne z miejscem na lekko pochylone panele, które zastępują dolną zabudowę tradycyjnych balkonów. Był to ostatni krok w termomodernizacji, który sprawił że stał się pierwszym w Polsce samowystarczalnym blokiem mieszkalnym.
/Fot: Pöllö//
Jeszcze nie dodano komentarza!