Skip to main content

Transport publiczny jako pierwszy zaczął się elektryzować, ale stracił tempo i dziś musi zacząć poważne inwestycje w autobusy na prąd. Jak daleko pozostaje w tyle najlepiej widać, gdy porówna się go z szybko rosnącą elektryfikacją pojazdów osobowych. Dziś jest ich już niemal trzy razy więcej.

Transport publiczny w elektryfikacji od początku miał jednak mocny start i to nie tylko za sprawą dopłat z budżetu UE. Na zakup autobusu elektrycznego patrzy się jak na inwestycję w urządzenie, które jest intensywnie wykorzystywane. Chociaż był znacznie droższy niż spalinowy, to znacznie niższe wydatki na „paliwo”, czyli prąd potrzebny do napędzania szybko kompensowały wysoki koszt początkowy.

„Ektromobilność najlepiej rozwija się tam, gdzie patrzy się na to biznesowo i wszystko jest policzalne. Dlatego tak łatwo udało się rozwinąć rynkowi autobusowemu, bo łatwo było oszacować koszty inwestycji i stopę zwrotu. W elektromobilności zadziałać muszą trzy rzeczy – pojazdy, infrastruktura i klient, który chce z nich korzystać.” w rozmowie z Forbesem mówi Bartosz Kubik, założyciel i szef Ekoenergetyki, jednej z największych firm produkujących szybkie ładowarki.

A jednak gdy tempo wzrostu sprzedaży samochodowych aut elektrycznych z biegiem czasu szybko rośnie, w przypadku autobusów dynamika nie jest już taka mocna. Jeśli chodzi o te pierwsze szczególnie dobrze widać to w ostatnich latach, gdy co roku sprzedaż rosła o jedną trzecią. Dzięki temu – według Międzynarodowej Agencji Energetyki – w 2022 roku ich udział w sprzedaży wszystkich nowych pojazdów sięgał około 14 proc., a w tym ma dojść już do 18 proc. Tymczasem w ubiegłym roku w przypadku autobusów było to około 4,5 proc.

Niewielki wkład Europy w elektryfikację autobusów

Polska i Europa od lat chwalą się wysoką sprzedażą autobusów elektrycznych. Z danych Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności wynikało, że już w 2021 roku pierwszy raz w historii liczba nowo zakupionych autobusów elektrycznych wyprzedziła diesle. Już wówczas stanowiła 36 proc. zakupów. W Europie wówczas odsetek ten stanowił niespełna 23 proc., a 30 proc. osiągnął w pierwszej połowie 2022 roku.

Jak jednak widać na powyższym wykresie inwestycje w autobusy, które robią Europejczycy są marginalne w skali świata. Rocznie liczba ta sięga 4 tys., co do całej puli autobusów kupowanych na świecie (nie tylko tych dla transportu miejskiego) sięga zaledwie 0,4 proc. Znacznie większe znaczenie ma masowe przechodzenie na transport publiczny Chin, które dokładają 3,5 proc. do udziału elektryków w zakupie nowej floty. Równie niekorzystnie wypada porównanie z zakupami samochodów elektrycznych. W tym względzie Europejczycy mają 3,6 proc. wkład do globalnych zakupów. To dziewięciokrotnie mniej niż w przypadku autobusów.

/Fot: Holding Graz// 

     

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.