Kolejne miasta decydują się na finansowe bodźce dla tych, którzy porzucą samochód na rzecz roweru. W 2014 roku od 50 do 100 euro zaczęli płacić Francuzi, a teraz podobny system wprowadza Mediolan. Francuskie doświadczenia nie wskazują jednak, że jest to dobry pomysł: liczba osób, które zaczęły jeździć do pracy rowerem w ciągu sezonu wzrosła z 200 do 419 osób. Co gorsza tylko 19 proc. z nich porzuciło samochody – większość po prostu zrezygnowała z transportu miejskiego.
Pieniądze, przynajmniej w takiej skali, ewidentnie nie motywują ludzi do porzucenia starych nawyków i podjęcia kolarskiego wysiłku. Potwierdzają to zresztą badania przeprowadzone przez Copenhagenize Design Company. Według danych opublikowanych kilka lat temu, tylko 6 proc. ludzi decyduje się na rower dlatego, że widzą w tym korzyści finansowe (głównie chodzi o oszczędności). Co może zaskakiwać, jeszcze mniej robi to z przyczyn ekologicznych, aby dbać o środowisko – do takiej motywacji przyznało się zaledwie 1 proc. Duńczyków. Znacznie więcej, bo 19 proc. pytanych, traktuje rower jako rodzaj ćwiczeń fizycznych, ale największą grupę (56 proc.) osób stanowią ci, którzy po prostu uważają rower za prosty i szybki środek transportu.
I o tym powinny pamiętać wszystkie miasta, które chcą przesadzić swoich mieszkańców na rowery. Zamiast mamić ich premiami, stworzyć infrastrukturę, która spowoduje, że rower stanie się bezkonkurencyjnym środkiem transportu w mieście. Nota bene taką właśnie zmianę podejścia dokonał Paryż, który dziś realizuje jeden z najbardziej ambitnych projektów dróg rowerowych w Europie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: