Nakładając podatek na podróże samolotem Duńczycy chcą pozyskać pieniądze na wprowadzenie paliw ekologicznych w lotach krajowych. Wyzwanie o tyle proste, że to niewielkie państwo, w którym poza Kopenhagą nie ma wielu dużych miast, więc i latanie nie ma zbyt wiele.
Wprowadzenie tzw. zielonego podatku duński rząd zapowiedział na początku listopada. Ma obowiązywać dla wszystkich lotów zaczynających się w Danii i będzie różnił się w zależności od dystansu. W przypadku podróży lotniczych do Europy będzie to około 8,40 euro, w przypadku lotów średniodystansowych może ona wynieść prawie 32 euro, a w przypadku lotów długodystansowych około 52 euro. Opłaty mają być wprowadzane stopniowo od 2025 roku.
W odróżnieniu od takich krajów jak np. Francja, która od dawna stara się ograniczać loty, zwłaszcza wewnątrz krajowe, nie jest to sposób na zniechęcenie ludzi do latania. Świadczy o tym m.in. progresja opłaty – im dalszy lot tym wyższa (bo wyższa też cena biletu), a gdyby chodziło o nakłonienie ludzi do wykorzystania bardziej ekologicznego środka transportu jak np. kolej, bariery powinny dotyczyć przede wszystkim lotów krótkodystansowych do innych krajów Europy.
Rząd zapowiedział zresztą wprost, że zależy mu na pozyskaniu środków, dzięki którym do 2030 roku wszystkie loty krajowe będą odbywać się wykorzystaniem paliw ekologicznych. Trzeba mieć jednak na względzie, że z Kopenhagi loty odbywają się tylko do trzech miast Aalborga, Aarhus i Billund, gdzie znajduje się Legoland. Z nich tylko Aarhus jest relatywnie dużym miastem z 290 tys. populacją. Ekologizacja transportu na tak małą skalę nie jest więc wielkim wyzwaniem. Nie budzi też wielkiego entuzjazmu zwolenników bardziej zrównoważonych środków transportu, takich jak kolej.
Ci od dawna postulują aby przede wszystkim stworzyć alternatywę dla samolotów. Do Aarhus leci się około 40 minut, a do Aalborga trzy kwadranse, podczas gdy podróż pociągiem zajmuje 4 godz. i 45 minut. Nie lepiej jest zresztą z samochodem, którym trzeba jechać 4 godz. Wpływ na to ma wyspiarski charakter kraju oraz długość samego półwyspu Jutlandzkiego. W przypadku kolei mamy jeszcze takie niedociągnięcia jak brak pełnej elektryfikacji tras.
Już kilka lat temu rząd zapowiedział, że chce nadrobić te zapóźnienia, niemniej właśnie braki infrastrukturalne wskazuje się jako główną przyczynę tego, że nowa opłata jest zwykłym podatkiem, a nie sposobem na zmianę nawyków podróżnych. W przemieszczaniu się po kraju Duńczycy swoim obywatelom nie mają wiele do zaoferowania. Z drugiej strony pytanie czy duża inwestycja na torach zwróciłaby się w postaci odpowiedniej liczby podróżnych. Pod tym względem samoloty i otwarte niebo są rozwiązaniem bardziej elastycznym. Zmiana paliw kopalnych na biopaliwa transport lotniczy uczyniłaby bardziej zrównoważonym, ale nie rozwiąże problemu. Spalanie węglowodorów na dużej wysokości jest szczególnie niekorzystne dla zmian klimatycznych i dlatego branża lotnicza mimo niewielkiego udziału w całkowitej emisji CO2 jest tak mocno na cenzurowanym. Czy będzie to więc paliwo pochodzące spod ziemi ten aspekt się nie zmieni.
/Fot: Stig Nygaard, Schnitzel_bank//
Jeszcze nie dodano komentarza!