W tej kwestii nie ma wątpliwości, Holandia obok Irlandii jest najmniej zalesionym kraj w Europe. Przekonał się o tym, kto podróżował przez Holandię, ten efekt szybkiego, bo rozpoczętego jeszcze w średniowieczu „uprzemysłowienia” kraju rzuca się w oczy. Lasy pokrywają zaledwie 11% powierzchni kraju. Stąd działania Holendrów by przynajmniej w jakiejś części zwrócić naturze, to co z niej zabrali. Robią to na dwa sposoby. Jednym z nich są oddolnie tworzone na wszelkich możliwych nieużytkach i „centra drzew” tworzone przez organizacje non-profit takie jak Meer Bomen Nu. Drugim działaniem jest tworzenie nowych lasów, zgodnie z założeniami w Holandii ma przybyć 100 ha nowych lasów, stworzonych w w prowincjach Randstad i Drenthe. W innym kraju taki areał nie robiłby być może większego wrażenia, ale Holendrzy od wieków skrzętnie zagospodarowują każdy skrawek ziemi i mają jeden z najwyższych na świecie wskaźników zaludnienia: 394 mieszkańców na kilometr kwadratowy.
Z tego też powodu Holęndrzy bardzo uważnie podchodzą do drzew, które mają, pilnując by nie marnowały się nawet sadzonki, z których w warunkach naturalnych tylko część staje się drzewami. Wolontariusze w całym kraju zbierają sadzonki usuwanych z leśnych ścieżek oraz tych, które nie staną się drzewami albo tych, które prawdopodobnie nie przeżyją w gestym cieniu innych już rosnących drzew. O jakim źródle pozyskiwania nowych drzew mówimy dobrze pokazuje działalność Meer Bomen Nu. Każdej zimy mała holenderska fundacja organizacja Meer Bomen Nu rozdaje około miliona młodych „niechcianych” gdzie indziej drzew rolnikom, samorządom i zainteresowanych nimi właścicielom gruntów. A wybór jests naprawdę spory: orzechy, czereśnie, klony polne, buki, kasztanowce, jesiony.
Te oddolne zalesienie rozwiązuje inną bolączkę Holandii, wysokie zurbanizowanie kraju, przez co znalezienie miejsca na nowy duży kompleks leśny nie jest proste. Dlatego za sukces należy znaleźć dwa stosunkowo spore obszary nieużytków, które rząd przeznaczył na lasy w samym centrum kraju, w okręgu Randstad obejmującym aglomeracje Amsterdamu, Rotterdamu, Utrechtu i Hagi. Drugi – w prowincji Drenthe, przy granicy niemieckiej, gdzie rolnictwo słabo się rozwijało. Pozostała część lasu będzie rozproszona po całym kraju. Inwestycja szacowana jest na 3 mld euro, ale oszczędni Holendrzy liczą, że się zwróci, lasy stają się pożądanymi inwestycjąmi. Po pierwsze ograniczają emisję dwutlenku węgla o 4 megatony rocznie, co już uważa się za korzyść wartą ponoszonych kosztów. Po drugie, w grę wchodzą przychody z produkcji drewna. Wreszcie lasy umożliwią wypoczynek i rekreację na nowych terenach, co za tym idzie, wzrost cen nieruchomości. Holendrzy myślą o lasach tak ekonomicznie, jak i innych cennych zasobach swego niewielkiego kraju.
Jeśli trudno definitywnie przeznaczyć tereny pod las, drzewa sadzone są tymczasowo, nawet tam, gdzie plany przewidują inny rodzaj zagospodarowania. Wprawdzie wiadomo, że z czasem znikną, ale rosnąć będą choćby przez jakiś czas, zanim dojrzeją plany kolejnych inwestycji. Takie tymczasowe rozwiązanie nie gwarantuje istnienia obszarów zieleni w dalekiej przyszłości, ale może ułatwić zalesianie nowych terenów, nie wymagając od właścicieli radykalnych decyzji.
Jeszcze nie dodano komentarza!