Według badania przeprowadzonego w 2009 r. wylesianie jest główną przyczyną zmiany klimatu i powoduje od 6 do 17 procent globalnej emisji gazów cieplarnianych. W pierwszych dwóch dekadach XXI wieku ziemia utraciła las o powierzchni Francji, Niemiec i Hiszpanii razem wziętych. Naukowcy z MIT i LSE radzą jak te procesy odwrócić.
Od początku wieku przede wszystkim zyskaliśmy lepsze narzędzia do monitorowania wylesiania. Głównie za sprawą bardzo precyzyjnych zdjęć satelitarnych przetwarzanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. „Częścią tej rewolucji w pomiarach jest dokładność, a drugą – zasięg. Obserwacja na miejscu jest bardzo kosztowna i stanowi wyzwanie logistyczne. Zbiory danych satelitarnych otwierają możliwości obserwacji wylesiania na dużą skalę, systematycznie i na całym świecie”, mówi Clare Balboni, adiunkt ekonomii w London School of Economics (LSE).
Zarabia jeden, płacą wszyscy
Wylesianie jest powszechne, częściowo dlatego, że zyski z wycinania drzew pochodzą nie tylko z drewna, ale także z zastępowania lasów rolnictwem. Stwarza znajomą sytuację: globalne koszty zmian klimatycznych wynikające z wylesiania to tzw. „efekty zewnętrzne”, narzucone wszystkim innym przez ludzi usuwających grunty leśne. Przypomina to firmę, która zanieczyszcza rzekę, wpływając na jakość wody dla mieszkańców. W takich sytuacjach ekonomiści często zalecają podatki „pigouwskie” (nazwane na cześć brytyjskiego ekonomisty Arthura Pigou), nakładane na ludzi narzucających innym efekty zewnętrzne. Trudne może być jednak ustalenie, kto powinien je płacić.
Odwrotną metodę stosuje ONZ płacąc ludziom za utrzymanie lasów w nienaruszonym stanie. Tak dzieje się w programach REDD+ (Redukcja emisji spowodowanych wylesianiem i degradacją lasów) równie trudno jest jednak zidentyfikowanie optymalnych właścicieli gruntów, którym można udzielić dotacji, a płatności te mogą nie odpowiadać szybkiemu zwrotowi w postaci wylesiania. Stąd rezultaty takich działań są mieszane.
W niektórych miejscach wypróbowano programy transferu gotówki dla większych populacji. Badanie przeprowadzone w Indonezji w 2020 r. wykazało, że takie dotacje ograniczyły wylesianie w pobliżu wiosek o 30 procent. Jednak w Meksyku podobny program oznaczał, że więcej ludzi było stać na mleko i mięso, co ponownie stworzyło popyt na większe rolnictwo, a tym samym doprowadziło do częstszego wycinania lasów.
Lasy na utrzymaniu
Pozostają zakazy wycinki – takiej ochronie objęte jest 16 proc. gruntów na świecie – chociaż i tu pojawiają się problemy z egzekucją prawa oraz porozumienia międzynarodowe. Takie jak moratorium na soję amazońską z Brazylii, w którym handlarze zbożem zobowiązali się nie kupować soi z wylesionych terenów. Naukowcy zwracają przy tym uwagę, że zmiana polityki w brazylijskiej Amazonii w 2008 r. utrudniła uzyskanie kredytów rolniczych, wymagając od odbiorców przestrzegania przepisów dotyczących ochrony środowiska i rejestracji gruntów. Efekt był taki, że ciągu prawie dziesięciu lat wylesianie spadło aż o 60 procent.
Badacze z MIT i LSE zauważają też, że poza „efektami zewnętrznymi” istnieją dwa główne wyzwania. Po pierwsze, często nie jest jasne, kto posiada prawa własności do lasów. W tych okolicznościach wylesianie wydaje się nasilać. Po drugie, wylesianie jest przedmiotem bitew politycznych. Lobbing ekologiczny jest przy tym asymetryczny i niekorzystny dla obrońców przyrody: Lobby na rzecz ochrony przyrody musi płacić rządowi bezterminowo… podczas gdy lobby nastawione na wylesianie musi płacić tylko raz, aby wylesiać obecnie.
/Fot: U.S. Forest Service, Martin Wegmann, World Bank Photo Collection //
Jeszcze nie dodano komentarza!