Skip to main content

Wyboisty rok dla hulajnóg

2023 rok był wyjątkowo ciężki dla hulajnóg, zwłaszcza tych współdzielonych. Obostrzeń zrobiło się coraz więcej i nie wszystkie współdzielone systemy wypożyczania go przetrwały. Pojawia się pytanie, czy nie jest to początek fali rugowania ich z miast.

Zaczęło się od dawno oczekiwanych i relatywnie łagodnych przepisów dotyczących parkowania. W ten sposób w marcu przed wiosennym  sezonem podeszły do sprawy władze Wiednia, tworząc 200 punktów do parkowania hulajnóg, poza którymi nie można ich zostawiać. Austriacy postanowili też ograniczyć do czterech liczbę firm wypożyczających pojazdy oraz wprowadzić limity ich liczby w poszczególnych dzielnicach. W rzeczywistości jest to największe utrudnienie dla operatorów, jednak nie da się porównać z podjętą miesiąc później decyzją Paryża o całkowitym zakazie ich działalności.

Podstawą działania było referendum, którego wyniki były jednak dość wątpliwe i wzbudziły sporo kontrowersji. Na pytanie władz miasta, czy zakazać działalności systemów wypożyczania hulajnóg, 89 proc. głosujących opowiedziało się za takim działaniem. Była to jednak tylko aktywna grupa nieprzejednanych przeciwników tego typu pojazdów, co pokazała bardzo niska frekwencja w referendum sięgająca 7,46 proc. mieszkańców. Mimo tak słabej reprezentatywności burmistrz Paryża Anne Hidalgo uznało wynik za wiążący.

Biznes podupada

Hulajnogi znalazły się też na celowniku władz miast amerykańskich, m.in. w Chicago, które w czerwcu przyjęło Scooter Sharing Busienss Rules. Wymagają w nich m.in. firmy produkujące hulajnogi elektryczne przyjęły odpowiedzialność za wszelkie wypadki na hulajnogach, nawet te spowodowane zaniedbaniami miasta, takimi jak dziury w jezdni. Kilka innych miast podobnie jak Wiedeń ograniczyło ich liczbę w poszczególnych dzielnicach, a nawet kazało operatorom utrzymywania odpowiedniej liczby naładowanych hulajnóg w poszczególnych rejonach miasta, nawet tam gdzie ich użytkowanie jest ograniczone. Pojawiły się wreszcie rygorystyczne przepisy o parkowaniu, nakazujące do nieruchomych obiektów, takich jak stojaki na rowery, nawet jeśli ich w mieście brakuje.  

Tak jak sezon zaczął się szeregiem obostrzeń, to skończył się falą problemów poszczególnych operatorów. Pierwszy w połowie grudnia poległy to Superpedestrian, który zamknął działalność zaledwie 18 miesięcy po zebraniu 125 milionów dolarów nowego finansowania.  Kilka dni potem z Nasdaq został wycofany Micromobility, a pod koniec roku upadłość ogłosił Bird, jeden z pionierów branży i największy producent hulajnóg elektrycznych w USA.

Przeciwnicy tych pojazdów mogą tryumfować. Zwolennicy rozwoju mikromobilności, która jest alternatywą dla samochodów uważają to jednak za oznakę braku rozsądku. Powołują się m.in. na badania przeprowadzone w takich miejscach jak Arlington, Portland czy Chicago , które wykazały, że bez nich jedna trzecia do połowy podróży na hulajnodze elektrycznej odbyłaby się samochodem (reszta zastąpiła spacery, transport publiczny lub jazdę na rowerze – albo w ogóle by się nie odbyła).  Według nich większość problemów, które rodzi wykorzystanie ich w mieście, dowodzi raczej słabości infrastruktury dla mikromobilności – przede wszystkim odpowiednich tras rowerowych – a nie tego, że elektryczna hulajnoga nie zdaje egzaminu jako pojazd miejski.

Na wyjątkowo negatywnym sentymencie wobec nich z pewnością zaważyła agresywna ekspansja operatorów, takich jak Lime czy Bird, które jednocześnie sprawiły, że ograniczona liczba osób kupowała własne hulajnogi. Tara Goddard, profesor planowania przestrzennego w Texas A&M, już jakiś czas temu odkryła, że ​​ludzie mają tendencję do identyfikowania się z innymi, którzy dojeżdżają do pracy w ten sam sposób („kierowcy”, „rowerzyści” itp.), tworząc sojusze i identyfikując wrogów, rywalizując o ograniczone drogi. Hulajnogi elektryczne nie zdołały sobie zbudować takiego sentymentu i takiej grupy wsparcia, na co mógł właśnie wpłynąć fakt, że głównie są one własnością firm wypożyczających i to wcale nie po preferencyjnych stawkach. W mieście są traktowane jak intruzi i nie ma ich kto bronić.   

/Fot: Kristoffer Trolle//

 

Jeszcze nie dodano komentarza!

Twój adres nie będzie widoczny publicznie.

Najpopularniejsze teksty

Miasta zielone – śródmiejskie farmy

4 firmy, które wyławiają CO2 z oceanu

Kiedy przyjdzie kolej na wodór

Energetyka wiatrowa wkracza do miast